8 rzeczy, którymi karmisz swoje dziecko a nie powinnaś
Jako Matka Fanatyczka Zdrowego Odżywiania (dalej: MaFaZO) albo inaczej Matka Wariatka (dalej: MaWa) zastanawiasz się pewnie każdego dnia jaką ilość białka, węglowodanów i tłuszczy spożyło Twoje dziecko, czy dostarczyłaś mu odpowiednią ilość witamin i minerałów oraz czy jedzenie było wystarczająco urozmaicone.
Jeśli jesteś Matką Normalną (dalej: MaNo) również chcesz dbać o zdrowie dziecka. Nie chcę Ci nic zarzucać. Może jednak nie masz jeszcze wystarczającej wiedzy co jest dobre, a co nie. Więc tym bardziej cieszę się, że wpadłaś na mojego bloga.
MaFaZO i MaWa różnią się od MaNo tym, że mają nieco inne podejście do takich pokarmów jak: cukier, gluten, nabiał oraz mięso. MaFaZo i MaWa są już totalnie zwariowane, jeśli wyznają tylko dietę wegańską.
Cukier, gluten i nabiał szczególnie ten konwencjonalny oraz zwykłe mięso robią po prostu wypad z kuchni MaFaZo i MaWa.
Jeśli miałabym tu pokazać hierarchię i różnice między typami matek to zdefiniuję to tak:
MaFaZO – Matka Fanatyczka Zdrowego Odżywiania to fanatyczka jak sama nazwa wskazuje, a jak to z fanatyzmem bywa, nawet jeśli wychodzi z tych dobrych wewnętrznych przekonań, to zahacza o walkę z czymś w imię idei, idea wchodzi na pierwsze miejsce przed człowiekiem i czasem zapominamy w tym o naszym dziecku i jego emocjach. Kiedyś taka byłam, ale odpuściłam na rzecz bardziej postawy Matki Wariatki.
MaWa – Martka Wariatka – zwariowana dla większości, ale już nie taka fanatyczka. To znaczy zdrowe odżywianie dziecka stawia na pierwszym miejscu, ale z uśmiecham i dobrą intencją zgodzi się, żeby jej dziecko poczęstowało się tortem urodzinowym u koleżanki. Bo co w końcu może się stać? (tutaj oczywiście wyłączamy przypadki alergii i nietolerancji – bo to faktycznie może skończyć się poważnym problemem zdrowotnym). Dwa kęsy urodzinowego tortu (bo dzieci zdrowo odżywiające się raczej więcej nie jedzą) – nie zaburzą flory bakteryjnej dziecka, nie sprawią że się rozreguluje i dziecko będzie chorować. Poza tym Matka Wariatka wie, że tego dnia dziecko wypiło zielonego szejka i jutro też takiego wypije, więc to drobne odstępstwo nic nie zmieni. Najważniejsze jest czym karmisz swoje dziecko na codzień.
MaNo – Matka Normalna podchodzi bardziej normalnie – czyli z umiarem, który często sprowadza się do typowej „zbilansowanej” diety przeciętnego Polaka i przeciętnego dziecka przeciętnego Polaka gdzie jest miejsce i na białe pieczywo i na mięso również w formacie parówek oraz wysoko przetworzone słodycze typu baunti lub snikersy, których pełne są kuchenne szafki (zawsze wtedy zadaję pytanie retoryczne, hello, po co w ogóle takie rzeczy trzymasz w domu?). A ekologiczne pożywienie i zdrowe przekąski są rzadkością.
Gdzieś tam jednak intuicyjnie każda mama wie co dla dziecka jest tak naprawdę dobre. A jeśli nie słuchasz swojego wewnętrznego głosu to dajesz dziecku rzeczy, które do spożycia się nie nadają.
Z tego posta dowiesz się czego lepiej nie podawać dzieciom i dlaczego. Niektóre z tych pokarmów mogą nawet wydawać się pozornie zdrowe.
8 rzeczy, którymi karmisz swoje dziecko a nie powinnaś
1. SOK OWOCOWY Z KARTONIKA
Sok owocowy to cudowny pokarm dostarczający witamin i energii. Ale już taki sok owocowy z kartonika jest przetworzonym produktem, który został poddany procesowi pasteryzacji i ze świeżym owocem dojrzewającym na słońcu nie ma za wiele wspólnego.
Nie słuchaj producentów, którzy mówią jak to sok owocowy z kartonika jest super zdrowy dla dzieci i że taki kartonik jest w stanie zastąpić jedną z porcji owoców.
No niestety, byłoby to może i wygodne, ale między szklanką soku owocowego z kartonika, a owocem jest istotna przepaść. Taki sok nie ma enzymów, witamin i właściwej funkcji odżywczej. Sok owocowy z kartonika to aromatyzowana fruktoza.
Świeży sok owocowy zrobiony w domu np. z pomarańczy jest wspaniałym napojem dla dziecka i nie tylko. Choć musisz mieć również na uwadze, że sok owocowy podwyższa poziom glukozy we krwi i jeśli dziecko nie będzie mogło natychmiast jej spożytkować na wysoko energetyczne zabawy możesz mieć problem z ogarnięciem jego energii. Dlatego najlepiej soki owocowe podawać rano, na czczo.
Szklankę soku pomarańczowego robisz z 2 pomarańczy, w soku nie dostarczasz błonnika który spowalnia wchłanianie cukru i wspomaga proces trawienia, karmi również nasze pożyteczne bakterie w jelitach. Druga rzecz to jeszcze szybkość – jak szybko wypijasz szklankę soku, a o ile dłużej zjadasz dwie pomarańcze.
Reklama
Świeżo wyciskane soki owocowe są bardzo zdrowe i mogą być wspaniałą częścią diety, ale spożywanie ich w dużej ilości tak naprawdę uzasadnione jest tylko w przypadku diety opartej o soki, tzw. postu sokowego. Jeśli w diecie jest dużo soków owocowych i dużo tłuszczu – to ten konglomerat może zaburzyć osiągnięcie właściwego poziomu cukru we krwi. Tłuszcz spowoduje, że będzie go po prostu za dużo.
2. SOJA z konwencjonalnych upraw
Jeśli nie jest to sfermentowana soja – czyli , to raczej Twoje dziecko powinno jej unikać.
Po pierwsze większość soi uprawianej na świecie (w USA praktycznie 100%) to soja GMO, więc dając dziecku takie pożywienie to tak jakbyś mu dawała pośrednio do picia Roundup firmy Monsanto. Co istotne – patrz na etykiety produktów – wiele produktów (szczególnie słodyczy) zawiera lecytynę sojową. Jeśli nie jest nic napisane to na 99% jest to soja GMO.
Po drugie, większość ludzi nie posiada enzymów niezbędnych do trawienia niesfermentowanej soi, podobnie jak wiele osób nie trawi laktozy. To powoduje niestrawność, gazy, wzdęcia i całe mnóstwo problemów przewodu pokarmowego.
Długoterminowe spożywanie soi może też nasilać takie choroby jak: katar sienny, astma, rak piersi, mukowiscydoza, rak endometrium, niedoczynność tarczycy, choroba nerek i rak pęcherza moczowego.
Soja zawiera fitoestrogeny, które mogą niekorzystnie wpływać na własną gospodarkę hormonalną. I tak – ma to też znaczenie w przypadku dzieci, u których np. chociażby problemy z tarczycą zdarzają się dość często. Anthony Williams czyli Boski Lekarz zaleca całkowite wykluczenie z diety soi w przypadku chorób autoimmunologicznych.
Jeśli jesteście zdrowi i chcecie spożywać soję, to po pierwsze niech będzie to soja ekologiczna, a po drugie najlepiej w fermentowanej formie np. miso, natto, tempeh czy tamari bo tak jest zdecydowanie lepiej przyswajalna i jeszcze dostarcza cennych probiotyków.
Jeśli jesteś świeżo upieczoną weganką, to nie rzucaj się na soję jako zamiennik mięsa. Jest na nią miejsce w Twojej diecie i diecie Twojego dziecka, ale z umiarem. To nie jedyne strączki w okolicy. Możesz spożywać cieciorkę, soczewicę i różne fasole, które nie budzą tylu kontrowersji.
NOWA KSIĄŻKA „JAK ZDROWO ODŻYWIAĆ DZIECI”
W PIĘKNYM WYDANIU W TWARDEJ OPRAWIE
JUŻ JEST!!!!
Jeśli nurtują Cię pytania:
Jak odżywiać dziecko, aby było zdrowe?
lub jak zdrowo odżywiać dzieci?
Jakie pokarmy są najważniejsze i najzdrowsze dla dziecka?
Jak naturalnie wspierać odporność dziecka?
I szukasz zdrowych i prostych przepisów na dania dla dziecka
bez mięsa, bez nabiału, bez glutenu i bez cukru,
to ta książka jest dla Ciebie
Trzeba również uważać, gdy stosuje się mleko sojowe jako alternatywę dla krowiego mleka u dzieci z alergią na mleko. Często dzieci uczulone na mleko krowie mają również alergię na soję.
3. RYBY HODOWLANE a szczególnie HODOWLANY ŁOSOŚ
Ryby są bardzo zdrowym pokarmem dla dzieci gdyż zawierają bardzo cenne dla dzieci wartości odżywcze – białko i kwasy tłuszczowe. Nie każda ryba jednak jest idealna. Zobacz jak wybrać dobrą rybę dla dziecka.
Ryby bardzo często pochodzą nie z otwartych mórz i oceanów tylko z hodowli. A w tych konwencjonalnych hodowlach ryb (jak w przypadku wszystkich innych zwierząt hodowlanych) – karmi się je pokarmem z GMO, najczęściej właśnie soją. Czy ryby są stworzone do jedzenia soi? Sama sobie na to odpowiedz.
Z jednej więc strony Roundup przechodzi do ich mięsa, a z drugiej żyjąc w wielkim ścisku, gdzie nie ma przestrzeni do swobodnego zdrowego życia faszerowane są antybiotykami.
Badania organizacji Watch Dog z Environmental Working Group (EWG) wykazały, że 7 na 10 hodowlanych łososi kupionych w sklepach w USA było zanieczyszczone polichlorowanymi bifenylami (PCB) w stężeniach mogących zaszkodzić zdrowiu. Ryby zawierają do 40 razy więcej dioksyn niż inne pokarmy, 16 razy więcej PCB niż odmiany złowione naturalnie. Ryby hodowlane zawierają również neurotoksyny i substancje rakotwórcze takie jak – toksafen czy dieldryna.
Polichlorowane bifenyle (czyli PCB to rakotwórcze substancje, które były szeroko stosowane od 1930 do 1970 roku, występujące np. w azbeście, obecnie zakazane, ale niestety morza i oceany są nimi zatrute).
Badania z 2004 roku przeprowadzone przez Science wykazały, że ilość zanieczyszczeń PCB w łososiu hodowlanym jest znacznie większa niż w łososiu dzikim. Hodowlany łosoś może więc dostarczyć więcej złego niż dobrego.
W 2010 badacze z CTV News Investigation porównali dzikiego i hodowlanego łososia. Okazało się, że łosoś dziki zawiera osiem razy więcej witaminy D i trzy razy więcej witaminy A w 100-gramowej porcji. Łososie hodowlane są znacznie bardziej tłuste (13% tłuszczu vs 2,5 % w dzikim), co oznacza, że mogą mieć więcej kwasów omega-3, ale jednocześnie kumulują wyższy poziom toksyn, takich jak właśnie PCB.
Więc jeśli chcesz podać dziecku łososia, to niech to będzie łosoś z hodowli ekologicznej lub łosoś dziki. Wbrew pozorom nie tak trudno je spotkać w sklepach (np. w Lidlu, w Selgrosie czy sklepach ze zdrową żywnością).
4. KUKURYDZA z konwencjonalnych upraw
Co może w kukurydzy? Kukurydza to kolejne zboże produkowane na masową skalę, czyli w standardzie GMO.
Więc jeśli jest to sporadycznie zrobiony w domu popcorn ekologiczny na dobrym tłuszczu, najlepiej extra virgin kokosowym, to jeszcze nic takiego się nie stanie.
Ale jeśli kupujesz go w folii i wkładasz do mikrofalówki, a na końcu podajesz dziecku to karmisz je PFOA – silną substancją kancerogenną.
Chrupki kukurydziane – analogicznie – jeśli są ekologiczne to możesz dziecięciu zapodać. Ale te zwykłe traktuj po prostu jak śmieciowe jedzenie.
Zwracaj też uwagę na syrop glukozowo-fruktozowy, który w 99% przypadków jest właśnie z kukurydzy modyfikowanej genetycznie.
5. MIĘSO z konwencjonalnych hodowli
Mięso z konwencjonalnych hodowli nie pokarm. To syf. Nawet jeśli jest chude nie powinno być podawane nikomu, a co dopiero dziecku. Zasadniczo jesteś tym, co jesz, a jeśli jesz inne zwierzęta jesteś tym co zjadły one – czyli pełną pestycydów, antybiotyków i hormonów paszą, która osadza się w komórkach tłuszczowych Twojego dziecka. Chyba nie karmiłabyś dziecka tym co jedzą świnie i krowy, to dlaczego dajesz mu ich mięso?
Jeśli już tak bardzo upierasz się, że musisz dać dziecku mięso, to podawaj drób z ekologicznych hodowli z zaufanego źródła. I nigdy, ale to nigdy nie podawaj dziecku wędlin i parówek, tam obok niesprawdzonego pochodzenia mięsa jest jeszcze cała lista chemicznych trujących dodatków.
6. OLEJ RZEPAKOWY
Olej rzepakowy nazywany jest polską oliwą z oliwek, ale jest między nimi istotna przepaść.
Olej z rzepy początkowo miał zastosowanie jedynie przemysłowe. Dopiero w 1970 kanadyjscy plantatorzy wyhodowali nową odmianę rzepy z niższą zawartością toksycznego kwasu erukowego i wprowadzili swój produkt na rynek pod nazwą „rzepak”, która miała mniej kojarzyć się z trującym olejem z rzepy.
Tymczasem olej rzepakowy jest bardzo skuteczny jako środek owadobójczy i jest podstawowym składnikiem wielu „organicznych” (nie chemicznych) środków towarzyszących pestycydom.
Obecnie uważa się, że olej rzepakowy jest skłonny do efektu kumulacyjnego. Co to oznacza? Że może minąć prawie dziesięć lat, zanim chorobliwe objawy zaczną się manifestować w naszych organizmach. Jednym z możliwych efektów długotrwałego użytkowania oleju rzepakowego jest zniszczenie powłoki ochronnej otaczającej nerwy, zwaną osłonką mielinową. Używanie oleju rzepakowego jest również związane z wyczerpywaniem witaminy E w organizmie, a także z hamowaniem prawidłowego metabolizmu żywności i blokowaniem normalnych funkcji enzymatycznych.
Kupujesz gotowe zupki dla dziecka w słoiczkach? Przeczytaj etykietę, nie spotkałam się z daniem obiadowym bez oleju rzepakowego. Nawet te organiczne go zawierają.
Najlepszy jest tłoczony na zimno olej kokosowy extra virgin. Przy zakupie oleju kokosowego należy upewnić się, że pachnie kokosem w chwili zakupu, w przeciwnym razie najprawdopodobniej nie jest tłoczony na zimno.
7. SÓL KUCHENNA
Zwykła sól kuchenna produkowana jest zazwyczaj z soli morskiej, zbieranej w taki sposób, który pozbawia jej jakichkolwiek minerałów. Następnie do soli dodawane jest aluminium i inne substancje, sól jest suszona i podgrzewana do bardzo wysokiej temperatury. Naturalnie występujący w soli jod został zniszczony więc dodaje się jodek potasu w potencjalnie toksycznych ilościach. Sól jest następnie stabilizowana za pomocą dekstrozy, która zabarwia ją na fioletowo. A następnie jest wybielana.
Nie eliminuj jednak soli z diety dziecka. Sól himalajska czy kłodawska są bardzo wartościowe i dostarczają wielu ważnych minerałów.
8. MLEKO
Ludzie to jedyne ssaki spożywające mleko innych zwierząt.
Dochodzi do takiej paranoi, że myśląc o „ludzkim mleku” robi się nam niedobrze, a słysząc o „krowim mleku” od razu wyobrażamy sobie szklankę apetycznego białego napoju.
Jeśli sama hodujesz krowę, wiesz czym ją karmisz (zieloną trawą i sianem jak przystało na przeżuwacze), dbasz o jej higienę to takie mleko od szczęśliwej krowy możesz podać dziecku (oczywiście pod warunkiem, że jego organizm toleruje mleko), ale zdecydowanie lepiej byłoby gdybyś hodowała kozę, jej mleko jest znacznie bardziej zbliżone do ludzkiego i tym samym łatwiej przyswajalne przez dziecko.
Jeśli jednak karmisz dziecko mlekiem przemysłowym – od krów jedzących zmodyfikowaną paszę, które na dodatek (mleko nie krowy) poddane zostaje pasteryzacji w bardzo wysokiej temperaturze lub jeszcze wyższej w ramach procesu UHT (Ultra High Temperatue 170 stopni) to dajesz mu substancję pozbawioną jakichkolwiek wartości odżywczych, jeszcze na dodatek z trującymi cząsteczkami Maillarda. Dodatkowo w procesie pasteryzacji niszczony jest enzym laktaza, dlatego wiele osób, które nie wytwarzają tego enzymu nie może trawić zawartego w mleku cukru – laktozy.
Podajesz dziecku mleczną mieszankę typu Enfamil i masz problem z głowy?
Oprócz mleka (nieorganicznego) jest tam olej sojowy, lecytyna sojowa (nie napisane że non-GMO, więc zapewne modyfikowane), syrop glukozowy (na pewno z kukurydzy GMO) oraz szereg sztucznych witamin z toksyczną sztuczną witaminą E – dl-alpha-tocopherol.
Mitem jest również lansowana przez lobby mleczne dostarczanie ogromnej ilości wapnia wraz z mlekiem – „Pij mleko – będziesz wielki”. Pijąc mleko zakwaszasz organizm, a substancją najbardziej zasadową w organizmie jest wapń występujący w kościach. Aby wyrównać poziom kwasowości organizm wypłukuje wapń z kości. Tak więc dając mleko dziecku wręcz pozbawiasz go cennego wapnia. Zobacz jakie są alternatywne źródła wapnia.
Jeśli już, to podawaj produkty mleczne organicznego pochodzenia fermentowane, wtedy przynajmniej dostarczysz cennych bakterii.
A najlepiej zrób sama domowe mleko migdałowe.
Wystarczy tylko zmiksować garść, najlepiej namoczonych wcześniej, migdałów bez skórek (w wysokoobrotowym blenderze typu Vitamix) ze szklanką lub dwoma wody oraz z dodatkiem kilku daktyli i szczypty soli – przepyszny pożywny napój z dużą ilością wapnia i witaminy E oraz niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych.
Daj znać co o tym sądzisz, do jakiego typu matki jest Ci najbliżej i czy jeszcze coś wyrzuciłabyś z diety swojego dziecka?
Zapraszam Cię na moje konto na INSTAGRAMIE – dużo fajnych przepisów dla dzieci, interesujące story i inspirujące przesłania dla dobra mamy i dziecka.
Źródła:
- http://www.ewg.org/research/pcbs-farmed-salmon
- http://www.webmd.com/vitamins-supplements/ingredientmono-975-soy.aspx?activeingredientid=975&activeingredientname=soy
- „The China Study” T.Colin Campbell, Tomas M. Campbell
Noemi Demi
blog o zdrowiu dziecka i mamy
Blog Noemi Demi to znacznie więcej niż zwykły blog parentingowy, to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.
Szukasz witamin, suplementów i zdrowej żywności dla siebie i dziecka? Zajrzyj do naszego sklepu
DISCLAIMER:
Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.
Witaj,
Piszę bo mam problem…..z mlekiem:). Moja 2 letnia córka pije jeszcze mleko modyfikowane (praktycznie od urodzenia; piersią karmiłam krótko – powodów odstawienia było wiele, ale ja nie o tym)
Po Twoim wpisie (choć już wcześniej docierały do mnie informacje, że sztuczne mieszanki nie są dobre dla dzieci, ale jakoś to ignorowałam, lub po prostu nie chciałam wiedzieć więcej, wiedząc, że prawda nie będzie dla mnie wygodna, a ja nie mam żadnej alternatywy dla modyfikowanego mleka) chciałabym odstawić córce mleko i przejść na roślinne……ale czy takie mleko roślinne, z migdałów rzeczywiście zaspakaja potrzeby młodego organizmu? (córka dostaje butelkę 2 razy dziennie – i co gorsza, uwielbia to mleko, więc problem z odstawieniem na pewno będzie)
I jeszcze jedno, jeśli mam dostęp do mleka koziego ekologicznego, to co będzie dla dziecka lepsze?? Mleko roślinne czy zwierzęce? ( kozie i krowie toleruje dobrze, piła czasami i żadnych dolegliwości nie zauważyłam) a może dobrej jakości mleko modyfikowane? ( teraz sprawdziłam, że to mleko co córka pije ma lecytynę sojową i syntetyczną wit. E….i pewnie jeszcze coś by się znalazło)
PS dziękuję za bloga i za tematy tak bliskie z moim światopoglądem.
Pozdrawiam i z góry dziękuje za odpowiedź
Stała(i dopiero kilkudniowa) czytelniczka:)
Annasol, odstawiłabym taką zwykłą mieszankę – jeśli już to spróbuj jakiejś ekologicznej i dokładnie sprawdź składniki. Takie dwuletnie dziecko już może pić mleko normalne – a ekologiczne kozie – moim zdaniem będzie najlepsze. Kozie mleko jest bardzo zbliżone składem do ludzkiego, ma mniejsze cząsteczki, jest lepiej przyswajalne i żadziej powoduje alergie (ale uwaga – jeśli dziecko ma alergię na mleko krowie, to najprawdopodobniej na kozie też będzie miało). Dziecko do 3 roku życia powinno pić mleko od matki -trudno to zastąpić mlekiem roślinnym, więc poszłabym w kierunku tego koziego. A oczywiście roślinne możesz robić w domu z migdałów, z wiórków kokosowych, z płatków owsianych, z ryżu, z kaszy jaglanej – jest mnóstwo alternatyw i podawać dodatkowo.
Bardzo się cieszę, że prowadząc bloga niecały miesiąc już mam stałą czytelniczkę 🙂 Serdeczności!
Wkradł się błąd. Powinno być „dwiema szklankami” a nie „dwoma” 🙂
Ja też się podpinam. I całą sobą zostaję na tym blogu, Pepsi poleciła mi tu zajrzeć, i stąd już się nie ruszę;-) Ja podobnie jak poprzedniczka karmię mlekiem modyfikowanym moją 2,5 latkę, co gorsza Enfamilem. Właśnie u Pepsi natrafiłam na info o Enfamilu i załamałam się jaki to ma straszny syf w składzie. Odstawiam to mleko raz na zawsze. Nie będę się rozpisywać jakie mam wyrzuty sumienia, że wcześniej się za to nie wzięłam. Podpowiedz mi proszę Noemi czy około 250ml takiej sztucznej mieszanki mogę spokojnie zastąpić taką sama ilością np mleka roślinnego?
Hej Efka, bardzo się cieszę i bardzo mi miło! Zapraszam!
Nie miej wyrzutów sumienia, przecież chcesz dla dziecka jak najlepiej, są gorsze rzeczy niż Enfamil :). Ale fajnie, że chcesz to zmienić. Dla 2,5 letniego dziecka mleko to już tylko zwykły dodatek do jedzenia, a nie podstawowe wyżywienie. Wczoraj dałam posta o mleku – http://noemidemi.com/czy-mleko-moze-byc-przyczyna-zaparc-u-twojego-dziecka/ tu są wymienione alternatywne mleka roślinne. Najbardziej polecałabym migdałowe jeśli Twoja córka nie ma uczulenia na migdały – i najlepiej takie domowej roboty. Garść migdałów blanszowanych, 1-2 daktyle, odrobina soli, woda – i wszystko razem zmiksować. Jak nie masz blendera wysokoobrotowego to trzeba migdały i daktyle wcześniej na kilka godzin namoczyć. Myślę, że spokojnie możesz taką ilością zastąpić. Mleka sojowego unikaj.
Trochę nadwyrężyłam słowo „karmieniem mlekiem”, chodziło mi bardziej o to, że dalej podaje taką mieszankę jednorazowo, zazwyczaj na wieczór. W ciągu dnia oczywiście je już wszystko, co wypada w tym wieku;-). Dziś spróbuje z mlekiem migdałowym zrobionym w warunkach domowych. A propos powiedz mi proszę jeszcze jedną rzecz, jakiś czas temu zauważyłam zaczerwienienia na nadgarstkach u córki, dziś zauważyłam na przedramieniu. Wysuszają skórą i swędzą. Nawilżam, natłuszczam, żeby złagodzić świąd. Nie są to duże zmiany, ani nie jest ich dużo, zmniejszają się wraz ze stosowaniem kremu. Egzema, alergia??? Nie wiem co to może być.
No nie sądziłam, że dajesz dziecku w tym wieku tylko mleko :). Chodziło mi o to, że w pierwszym roku życia – mleko dla dziecka jest kluczowe i jak nie może być to mleko kobiece – to jednak mam pewne wątpliwości czy mleko roślinne może te wszystkie potrzeby zaspokoić, raczej wybrałabym wtedy jakąś najbardziej ekologiczną mm. Później już nie ma tak strategicznego znaczenia. To powodzenia z mlekiem migdałowym. Daj znać czy małej smakowało.
A co do zaczerwienienia – to trudno mi tak orzec bez zobaczenia tego, może alergia na coś co zjadła, na płyn do prania, nowe ubranie itp. Musisz pomyśleć – co może być powodem. Dotrzeć do źródła problemu. Olej kokosowy może pomóc na wysuszoną i swędzącą skórę.
Dzięki za informację. Olej kokosowy zastosuję. Dam znać jak poszło z mlekiem migdałowym.
P.S. zakopałam się po uszy w Twoim blogu, zamiast pracować czytam i czytam i skończyć nie mogę;-)
jakże mi miło <3
Witaj Noemi, cudowny blog! Mam takie pytanko, od ok 2 m-cy, moja 3 latka nie chce jeść za bardzo warzyw, wyjątkiem są ogórek kiszony i ogórek świeży. Generalnie nigdy nie była fanką surowych warzyw, ale z gotowanymi nigdy nie było problemu i jadła je codziennie. Teraz jej się odwidziało, zje zupkę ale 2 razy na tydzień, próbuję jej robić jakieś sosy warzywne, ale różnie to bywa Jak robię sobie w domu różne sałatki, soki, szejki to zawsze jej proponuję, ale odmawia, chyba że jest tam ogórek kiszony. Teraz ma faze na zbożowe rzeczy, ryby, albo fermentowane, lubi też sery (mleko pije tylko roślinne, różne). Nie je słodyczy (czasami dostanie gorzką czekolade raw lub raw kokosową), przekąsek u nas też nie ma, chyba że jest to owoc, do picia toleruje tylko wodę samą lub z cytryną (uwielbia kwaśne rzeczy) Może przesadzam i dzieci po prostu tak mają? Takie fazy, kiedyś warzywa były normą u nas, a zbóż było mniej. Ze względu na jakąś nietolerancję (z testów alergicznych z krwi i skórnych nic nie wyszło) rotowałam jej zboża i inne produkty, aby nie jadła ciągle tego i samego. Eliminacja pewnych produktów, które mogły by szkodzić, też nie pomagała, ale ostatnio wydaje mi się, że znalazłam przyczynę tych suchych plamek, za mało witaminy D3 miała. Ale się rozpisałam, generalnie chodzi mi o te warzywa. Dostaje witaminy z G&G oraz omege 3. Pozdrawiam cieplutko 🙂
Hej Gosia, dziękuję 🙂
Z tego co piszesz bardzo dbasz o różnorodność diety i stosujesz wszystkie triki żeby przekonać córeczkę do jedzenia warzyw (sosy, szejki).
To u dziecka jest normalne, że przechodzi takie fazy, jeśli nie jest faszerowane chemicznym jedzeniem i słodyczami (a nie jest) – to ja bym jej zaufała, tak naprawdę ogórki kiszone i w ogóle kiszonki są niezwykle wartościowym pokarmem, jak to zjada to cudownie. Co do zbóż – to raczej nie dawałabym pszenicy i zbóż glutenowych. A może by tak zrobić szejka z ogórkiem kiszonym? 🙂
Hehe o szejku z ogórkiem kiszonym nie pomyślałam. Co do zbóż to używam bezglutenowych, ale np chleb (mój mąż lubi pszenno żytni tylko na zakwasie) jak córka widzi to chce, my zjemy ze smakiem i żytni na zakwasie, ale już dla niej jest za twardy, nie chce takiego. Lubi kasze gryczaną, jęczmienną (gluten) i jaglaną też zje, tylko że ostatnio chyba jej się przejadła. Makarony ryżowy lub gryczany, najlepiej z tłuszczem (masło prawdziwe lub klarowane, olej kokosowy) albo do niedawna z zupą. Tak samo z chlebem tylko z masłem. Wędlin nie jemy, a ser biały, czy owczy organic (z mleka niepasteryzowanego) i zdarzy się żółty, zawsze je bez dodatków i nie codziennie. W ogóle węglowodany nie lubi łączyć z białkami, wszystko je oddzielnie, chyba że jest to tłuszcz jak wyżej wymieniłam, albo z warzywem jak ma ochote (ostatnio nie ma). Noemi, a co sądzisz o jogurcie sojowym, z soi fermentowanej i soja nie jest GMO. Mleka sojowego bym nie dała a taki jogurt?
Dzieci mają tendencję do jedzenia wszystkiego oddzielnie i jest to bardzo zdrowe, to tylko ludzie dorośli lubią takie mieszanki wszystkiego naraz :). Więc bardzo słusznie postępuje. Mój Marcel też zawsze wszystko zjada po kolei.
Soja fermentowana o ile nie jest GMO jest ok, więc dawaj, zdrowe kultury bakterii. O to chodzi. Choć jeśli je codziennie ogórki kiszone to chyba na brak probiotyków nie musisz narzekać. Mleko sojowe – to już nie to samo.
Witaj Noemi! Moj synek ma 10 mies. Planujemy sie karmić lekko ponad rok, ponieważ wkrótce planuje kolejną ciążę, a chciałabym zrobić 3-miesięczny detoks żeby sie pozbyc nieproszonych gości. Synek ma alergie i AZS (kazeina, białko jaj i prawdopodobnie gluten). Jeśli jest to związane z tym co mu przekazałam to wiadomo, chcialabym oszyscic organizm i przygotowac dla kolejnego dziecka. Zastanawiam sie jakie mleko podawac synkowi. Kozie? Czy niepasteryzowane? Nie balabys sie potencjalnych patogennych bakterii mimo, ze niepasteryzowane jest lepsze? Bede wdzieczna za pomoc x PS. Uwielbiam Twojego bloga. Odpowiada na wszystkie moje pytania 🙂
Do roku podawalabym mm z ekologicznego koziego mleka. Potem już zwykle kozie mleko ekologiczne ale koniecznie przegotowane – lepiej kupić niepasteryzowane eko i po prostu w domu zagotować. Bez przegotowania bałabym się podawać chóc niektorzy są zdania ze najzdrowsze jest surowe mleko ekologiczne.
Dzieki za odpowiedz! Masz na mysli do 2 roku zycia? Ponad rok bedzie kp.
A ok – czytałam i pisałam na telefonie, czyli do roku chcesz karmić a potem dawać mleko? To ok. Tylko ja bym zawsze dawała przegotowane. Ewentualnie do 2 roku życia – jakaś dobra eko mm z koziego mleka.
I dzięki za miłe słowa <3
Czy picie jednej szklanki (w zasadzie to nawet pół) mleka sojowego dziennie może powodować problemy zdrowotne? Gdzieś czytałam, że soja powoduje problemy tylko w dużych ilościach i szklanka dziennie jest dopuszczalna. Pytam bo ja sobie robię kawę latte na mleku sojowym i trochę się zaniepokoiłam tym, co napisałaś. Tym bardziej, że panuje powszechna opinia, że soja dla ludzi nie jest modyfikowana :/ Dziecku oczywiście nie daję 🙂
🙂 To masz obawy o mleko sojowe a nie masz o kawę? Ja bym do tego podeszła tak – jeśli kawa to organiczna i bezkofeinowa. I pół szklanki mleka sojowego organicznego też będzie ok. Wszystko jest też kwestią jak do tego podejdziesz i z jaką intencją :). Jeśli masz obawy że może szkodzić, to niestety pewnie tak będzie. Jeśli podchodzisz tak – że to Twój moment celebracji dnia, chwila dla siebie, to taka kawa wypita z miłością i czułością do siebie staje się odmładzającym i regenerującym ciało eliksirem.
Szczerze mówiąc nie słyszałam tej powszechnej opinii że soja dla ludzi nie jest GMO. Jak nie jest – to wyraźnie piszą to na opakowaniu :). Choć może są faktycznie takie przepisy, że jakby była GMO to muszą napisać. Zbadam sprawę.
Zdrowia i miłości!