Wydaje się to nieprawdopodobne, że w szczepionkach jest obce DNA z abortowanych płodów

Wydaje się to nieprawdopodobne, że w szczepionkach jest obce DNA z abortowanych płodów

Zgodnie z szokującymi badaniami opracowanymi przez znaną doktor fizjologii molekularnej i komórkowej z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii materiał genetyczny będący składnikiem wielu szczepionek powoduje autyzm i nowotwory.

Dr Teresa Deisher odkryła, że pozostałości DNA komórek z abortowanych płodów wykazują zarówno właściwości onkogenne jak i zakaźne w szczepionkach oraz mogą powodować wady genetyczne i autyzm.

Dr Teresa Deisher nie jest jakimś oszołomem, który wymyśla sobie ad hoc taką teorię. Jej badania oparte są o 20 lat doświadczeń w dziedzinie biotechnologii i rozwoju szczepionek, więc można przyjąć, że wyniki są niepodważalne. Dodatkowo jest doktorem na jednej z najlepszych uczelni na świecie – Uniwersytecie Stanforda plasowanego na równi z Harvardem.

„Fragmenty obcego DNA mogą zostać włączone do genomu dziecka i zakłócą normalne funkcjonowanie genu, co może doprowadzić do zmian autystycznych” napisała dr Deisher w artykule zatytułowanym „Spontaniczna Integracja fragmentów ludzkiego DNA w genomie biorcy” („Spontaneous Integration of Human DNA Fragments into Host Genome”).

Szczepionki wykonane na bazie linii komórek pobranych z płodów ludzkich mają również wpływ na zachorowalność na raka. Dr Deisher wskazuje, że przerwane ludzkie komórki embrionalne są bardzo problematyczne zarówno pod względem zaburzeń rozwoju mózgu jak i normalnego funkcjonowania komórek.

W szczególności w odniesieniu do szczepionek MMR (odra, świnka, różyczka), na ospę wietrzną oraz szczepionek przeciw WZW A analiza statystyczna sporządzona przez dr Deisher ujawnia, że szczepionki wykonane na bazie ludzkich płodowych linii komórkowych, które mogą zawierać zanieczyszczenia retrowirusowe są związane ze zwiększonym ryzykiem zarówno autyzmu jak i raka. Może być to odpowiedzialne za prawdziwą epidemię zaburzeń autystycznych u dzieci (których ilość od 1979 roku wzrasta w tempie wykładniczym) oraz także epidemię białaczki czy chłoniaków.

FDA przymyka oko na obecność obcego ludzkiego DNA w szczepionkach. FDA jest świadoma możliwych mutacji genetycznych u ludzi po wstrzyknięciu szczepionki, ale Agencja, która ma na celu dbanie o ludzkie zdrowie nie zrobiła nic, aby wycofać takie szczepionki z obiegu. Jedyne co zrobiła, to określiła maksymalną dozwoloną ilość resztkowych komórek płodowych na 10 nanogramów, jednocześniej przyznając, że nawet taka ilość może być szkodliwa.

Wg raportu FDA:

„DNA jest biologicznie aktywną cząsteczką, której działanie stwarza znaczne zagrożenie dla osób zaszczepionych, więc ilość DNA musi być ograniczona, a jego działalność zmniejszona.”

Badania dr Deisher wykazały, że niektóre szczepionki obecne na rynku zawierają znacznie więcej niż dopuszczalne minimum. Niektóre zawierają od 142 ng nawet do 2 000 ng na dawkę, przekraczając dopuszczalny limit 200-krotnie!

 

Historycznie szczepionki były wytwarzane w oparciu o linie komórek zwierzęcych, gdzie wirus rósł i namnażał się, a następnie poddawany był dalszej obróbce w celu przygotowania do wpakowania go do strzykawki. W 1979 wprowadzone zostały zmiany w produkcji szczepionek i niektóre ze szczepionek zaczęły bazować na ludzkich liniach komórkowych. Zmiany te zostały wykonane z nadzieją na zmniejszenie reakcji alergicznych u dzieci otrzymujących szczepionkę wykonaną w jajach kurzych. Jednakże, zmiany, które miały wyjść na dobre, przyczyniają się raczej do jeszcze poważniejszych problemów. Jednocześnie, wraz z wprowadzeniem szczepionek na bazie ludzkich komórek z abortowanych płodów zwiększyła się ilość zaburzeń autystycznych. Szczepionki te zawierają pozostałości ludzkich fragmentów DNA. Gdy DNA wnika do genomu innej osoby może powodować to mutacje, w tym mutacje prowadzące do raka lub zaburzeń autystycznych.

Na oczyszczenie organizmu Twojego dziecka z toksyn – Chlorella 100% ORGANIC BioLoveShop.com

Oliwy do ognia dolewa również tiomersal, który również powoduje przerwania DNA, suma tych czynników, jak również faktu, że coraz później zachodzimy w ciążę i płodzimy dzieci (wbrew pozorom wiek ojca ma tu również istotne znaczenie, jakość spermy decyduje o trwałości powiązań DNA) skutkuje epidemią autyzmu.

Ilość potrzebnych do wytworzenia szczepionek jest zbyt duża (no w końcu to główne źródło przychodów firm farmaceutycznych), aby produkować je w probówce, a więc muszą być wytwarzane przy użyciu linii komórkowych. Końcowe produkty zawierają zanieczyszczenia z linii komórkowej używanej do wytwarzania leku lub szczepionki. Gdy stosowane są linie komórek zwierzęcych, zanieczyszczenia te są rozpoznawane przez nasz system odpornościowy jako „obce” i są eliminowane z naszego ciała. Jednak, gdy stosuje się pierwotne ludzkie linie komórkowe (na bazie komórek abortowanego płodu ludzkiego) zanieczyszczenia te mogą wywoływać choroby autoimmunologiczne lub niestabilność genomu. Gdy używamy ludzkich komórek w szczepionkach wstrzykujemy do własnego krwiobiegu DNA obcego człowieka i jego potencjalne wirusy.

Przedstawiam tu pewne spojrzenie na problem, które wydaje mi się dość logiczne. Może otworzę Ci oczy na pewne rzeczy, może postanowisz coś zmienić, a przynajmniej zastanowisz się czy na pewno chcesz zaszczepić swoje dziecko.

Źródła:

12

 


Noemi Demi

Blog Noemi Demi to znacznie więcej niż zwykły blog, to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.

 


Szukasz witamin, suplementów i zdrowej żywności dla siebie i dziecka? Zajrzyj do naszego sklepu


DISCLAIMER:

Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.

Komentarze (17)

  1. Kiedyś o tym słyszałam, ale że wtedy miałam zupełnie inne spojrzenie na świat wydawało mi się to naprawdę nieprawdopodobne, jak piszesz w tytule, wręcz absurdalne i głupie. A teraz wiem, że to prawda. Jedna kwestia to etyka, druga to wnikanie w DNA szczepionej osoby i jego modyfikacja. Ręce opadają co z nami chce zrobić big farma…

    1. Dzięki za komentarz. Niestety większość ludzi wyśmiewa takie rzeczy, nie jest w stanie się otworzyć i spojrzeć z innej perspektywy. Cieszę się, że Ty się przebudziłaś :). Mam nadzieję, że uda mi się obudzić też innych. Choć to nie takie proste. Ostatnio link do tego artykułu przez przypadek znalazłam na forum Wykop to 🙂 oczywiście prześmiewczo-szyderczy. Ach jak wiele osób żyje sobie w błogiej nieświadomości. Może jest im łatwiej.

      1. Jak DNA ze szczepionki mogłoby sie połączyć z DNA szczepionego? Jest tylko jeden proces w naszym organizmie gdzie takie coś się dzieje i to jest zapłodnienie. Idąc tym tokiem czy DNA zwierząt, które jemy wbudowuje się w nasze DNA???

        1. Istnieje ogromna różnica pomiędzy zjadaniem, a wstrzykiwaniem sobie obcego DNA bezpośrednio do krwiobiegu (podskórnie czy domięśniowo podana szczepionka przenika przecież do krwi, nikt temu nie zaprzeczy bo to fakt)

  2. Wy tak na poważnie? Mam nadzieje, że to jeden wielki żart…
    Jestem pracownikiem Polskiej Akademii Nauk, pracuje na stanowisku biologa molekularnego, bioinformatyka.

    Zanim przejdę do części merytorycznej wypisanych tutaj głupstw, przytoczę może kilka faktów o autorce tego całego zamieszania jaką jest pani Dr Theresa Deisher.
    Odniosę się do kilku zdań z tekstu:

    „Dr Teresa Deisher nie jest jakimś oszołomem, który wymyśla sobie ad hoc taką teorię.” – niestety, ale myślę, że jest, co zaraz uargumentuję.

    „Jej badania oparte są o 20 lat doświadczeń w dziedzinie biotechnologii i rozwoju szczepionek, więc można przyjąć, że wyniki są niepodważalne.” – pierwsza publikacja tej pani wyszła w roku 1989, ostatnia w 2016, jest ich w sumie 20, okej ponad 20 lat stażu, jedna praca na rok, w świecie nauki, słabiutko. Pierwsze prace, z tego co widzę całkiem niezłe, jednakże końcówka tragiczna…

    „Dodatkowo jest doktorem na jednej z najlepszych uczelni na świecie – Uniwersytecie Stanforda plasowanego na równi z Harvardem.” – Z tego co widzę ta pani tam nie pracuje (pierwsze jej prace mają afiliacje tej placówki i istotnie wartość naukową). Obecnie ma swój jakiś zespół którego jest szefem o nazwie Sound Choice Pharmaceutical Institute… Także proszę nie nie pisać głupotek.

    Ostatnie trzy prace tej pani wyszły w czasopiśmie „Issues in law & medicine”, które ma 0.231 Impact Factor (współczynnik cytowań) za lata 2016/2017. Króciutko co to za wskaźnik, zasada jest prosta im bardziej prestiżowe czasopismo, tym lepszą naukę publikuje, tym więcej naukowców cytuje opublikowane tam prace i wykorzystuje je w swoich badaniach, im więcej cytują tym wyższy Impact Factor, koło się zamyka. W takim razie czy 0.231 to dużo? Ogólnie, czasopisma z IF < 1, są traktowane jako bardzo podrzędne, od 3 w góre – pismo przyzwoite, od 5 w górę pismo dobre itd. W czołówce utrzymuje się oczywiście "Nature" skierowane na różne aspekty medycyny i genetyki, IF 30-50. To jest dobre pismo, tak jest tam dobra nauka, prawdziwa i rzetelna w przeciwieństwie do tego.

    Widzę, że ta pani zaczęła się bawić w aspekty prawne, a nauka została na boku… Trochę sięw tym wszystkim pogubiła.

    Co do części merytorycznej, ta pani nie przedstawia żadnych sensownych wyników badań

    W pracy zatytułowanej i poruszonej powyżej: („Spontaneous Integration of Human DNA Fragments into Host Genome”), która de facto nie jest opublikowana nigdzie, także jest w świecie nauki bezu zyteczna, wyczytać można:
    "Cell free DNA can be taken up by healthy cells via receptor mediated uptake or may spontaneously penetrate cell membranes that have altered permeability, for instance, during inflammatory reactions."
    Przecież to zdanie przeczy lekcjom biologii z klasy 1 dawnego gimnazjum, może drugiej, jak nie podstawówki. Po pierwsze błona komórkowa jest selektywnie przepuszczalna, mało co wchodzi do komórki, mało co ją opuszcza, o osmozie nie wspominam. Tutaj jest napisane, że DNA ma być transportowane przez receptory. Jakie receptory? Wierutna bzdura wyssana z palca… Druga sprawa to samo DNA, oczywiście jest coś takiego jak wolno-krążące DNA czyli cfDNA uwalniane podczas śmierci komórki. Obecnie trwają badania, ażeby takowe DNA służyło jako biomarker nowotworowy. Jednakże jest ono dosć trudne do uchwycenia, ponieważ, jak wiecie (albo i nie) organizm stara się pozbyć czegoś w miejscu gdzie nie powinno tego być. Mam tutaj na myśli cfDNA, którego miejsce to jądro komórkowe a nie krew obwodowa, stąd jego 'żywotność' nie przekracza dwóch godzin…

    Dodatkowo tekst który rozbroił mnie całkowicie "wchłonięte DNA powoduje mutacje". Upadłem i leżę, leżę i nie wiem czy mam płakać i nie wstawać czy palnąć sobie w łeb… Nawet nie będę tego komentować.

    Wam kochani natomiast polecam, nie wiem, wrócić do szkoły? Może poczytać książkę, jeśli interesują was takie tematy. Na początek może coś łatwego, potem grubsze, wreszcie publikacje naukowe, ale takie naukowe a nie 'naukowe' jak to co widzimy powyżej… Odradzam czytanie bzdur po internetach, rozgłaszania ich potem dalej, a także upierania się 'bo ja przecież wiem i mam rację'. Nie, niestety nie wiesz, mylisz się, gadasz bzdury. Wyczytaliście jakieś prace pseudo naukowe, bez żadnego potwierdzenia klinicznego, podłapaliście i od razu lament… Tak samo było z tym GMO…

    Ciemnota i ignorancja.
    Pozdrawiam,
    Adam

    1. Dokument w formie prezentacji FDA o problemach związanych z resztkami DNA w szczepionkach z 2005 roku. Z ciekawostek mamy np. na stronie nr 3 o tym, jak w 1986 roku WHO ustanowiło limit DNA w szczepionkach na ≤100 pg na dawkę, a w 1996 został on podniesiony do ≤10 ng na dawkę (producenci nie byli w stanie sprostać poprzednim wymaganiom).

      Potem na str. 8 o nowotworowych właściwościach jako konsekwencji integracji obcego DNA do genomu odbiorcy i zaburzaniu genów supresorowych, zdolności do generowania czynników zakaźnych jak retrowirusy (i podane są badania na ten temat od str. 14) i na koniec stwierdzają, że brakuje długoterminowych badań bezpieczeństwa na ludziach, więc wraz z upływem czasu i zbieraniem nowych danych mogą nastąpić zmiany w zaleceniach ( = eksperymenty na dzieciach).
      Źródło: Issues Associated With Residual Cell-Substrate DNA – dr Keith Peden
      https://cogforlife.org/FDApowerpointDNA.pdf
      lub
      https://web.archive.org/web/20091105175615/http://www.fda.gov/ohrms/dockets/ac/05/slides/5-4188S1_4draft.ppt

      Zespół dr Deisher odkrył, że poziom ludzkiego DNA w badanych szczepionkach wynosił od 142 ng – 2000 ng na dawkę, czyli daleko poza tak zwany „bezpieczny” poziom.
      Impact of environmental factors on the prevalence of autistic disorder after 1979
      http://academicjournals.org/article/article1411048618_Deisher%20et%20al.pdf
      https://academicjournals.org/journal/JPHE/article-abstract/C98151247042

      Wspomina pan o jakimś współczynniku cytowań 🙂 super, jakby to jeszcze wiele znaczyło dla tych, którzy poszukują prawdy w obiektywnie istniejącej rzeczywistości 🙂 Najpierw podam cytat Tołsotoja, a potem coś innego 🙂
      „Wiem, że większość ludzi, nawet tych dobrze sobie radzących z problemami najwyższej złożoności, rzadko jest w stanie zaakceptować choćby najprostszą i najoczywistszą prawdę, jeśli zmusza to ich do ogłoszenia fałszywości wniosków, które z upodobaniem przedstawiali swoim kolegom, o których z dumą mówili innym, i z których, nić po nici, utkali materię swojego życia.”

      1. Także w kontekście kolejnego komentarza – „współczynnik cytowań” to lekka żenada.
        Czyli nawet FDA otwarcie o tym mówi, wciąż jednak dla niedowiarków integracja fragmentów obcego DNA z DNA szczepionej osoby brzmi co najmniej tak abstrakcyjnie jakbyśmy mówili o płaskiej ziemi.

    2. Jeśli mowa o nauce i medycynie, oraz pisaniu, że „…jest dobre pismo, tak jest tam dobra nauka, prawdziwa i rzetelna…” to kilka ciekawostek:

      Rady Dave’a Sacketta, ojca medycyny opartej na dowodach:
      • Najpotężniejszym narzędziem terapeutycznym, jakie kiedykolwiek będziesz miał, jest twoja osobowość.
      • Połowa tego, czego nauczysz się w szkole medycznej, okaże się całkowicie błędna, albo przestarzała w ciągu pięciu lat od ukończenia szkoły; problem polega na tym, że nikt nie może ci powiedzieć, która to będzie połowa – więc najważniejszą rzeczą, której trzeba się nauczyć, to to jak samodzielnie się uczyć.
      • Pamiętaj, że twoi nauczyciele opowiadają brednie tak samo jak Twoi rodzice.
      • Będziesz miał więcej frajdy, niż możesz sobie wyobrazić.
      Źródło: Thoughts for new medical students at a new medical school, BMJ. 2003 Dec 20; 327(7429): 1430–1433.
      https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC300793/

      W tym artykule „Medical Journals Are an Extension of the Marketing Arm of Pharmaceutical Companies https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1140949/
      [Czasopisma medyczne to przedłużenie działań marketingowych firm farmaceutycznych]” z 2005 roku, autor nawiązuje do wypowiedzi Richarda Hortona i Marcii Angell:
      „Czasopisma medyczne zostały sprowadzone do roli pralni informacji dla przemysłu farmaceutycznego” – napisał w 2004 roku Richard Horton, redaktor Lancet. W tym samym roku Marcia Angell, była redaktor naczelna New England Journal of Medicine, skrytykowała przemysł za to, że stał się „głównie maszyną marketingową” oraz do kooptowania „każdej instytucji, która mogłaby stanąć na drodze”. Czasopisma medyczne były wyraźnie nieobecne na jej liście dokooptowanych instytucji, ale ona i Horton nie są jedynymi redaktorami, którzy stają się coraz bardziej zdumieni potęgą i wpływem przemysłu. Jerry Kassirer, były redaktor naczelny NEJM, twierdzi, że przemysł wygiął moralne kompasy wielu lekarzy, a redaktorzy PLoS Medicine oświadczyli, że nie stanie się „częścią cyklu uzależnienia… pomiędzy czasopismami a przemysłem farmaceutycznym „. Coś jest wyraźnie na rzeczy.
      Firmy wydają się uzyskiwać rezultat, których oczekują, nie przez manipulowanie wynikami, co byłoby zbyt nieokrzesane i możliwe do wykrycia przez recenzentów, ale raczej poprzez zadawanie „właściwych” pytań – i jest wiele sposobów na to… Niektóre z metod uzyskiwania korzystnych wyników są wymienione poniżej, ale istnieje wiele innych sposobów, aby zwiększyć szanse na uzyskanie korzystnych wyników. Wielu najemników główkuje nad nowymi sposobami, dzięki którym można być o krok do przodu od recenzentów…
      Przykłady metod z jakich korzystają firmy farmaceutyczne, aby uzyskać pożądane wyniki z badań klinicznych:
      – Przeprowadź badanie swojego leku w porównaniu do leczenia, o którym wiadomo, że jest kiepskie.
      – Zbadaj swój medykament w porównaniu do zbyt niskiej dawki medykamentu konkurenta.
      – Przeprowadzić badanie swojego medykamentu w porównaniu do zbyt wysokiej dawki medykamentu konkurenta (powodując, że twój medykament wydaje się mniej toksyczny).
      – Prowadź badania, które są zbyt małe, aby wykazać różnice w stosunku do konkurujących medykamentów.
      – Użyj wielu punktów końcowych w badaniu i wybierz do publikacji te, które dają korzystne rezultaty.
      – Wykonaj wieloośrodkowe badania i wybierz do publikacji wyniki z ośrodków, które są korzystne.
      – Przeprowadź analizy podgrup i wybierz do publikacji te, które są sprzyjające.
      – Przedstaw wyniki, które najprawdopodobniej zaimponują, na przykład zmniejszenie ryzyka względnego, zamiast bezwzględnego.

      Słyszał pan o zjawisku o nazwie ghost writing i ghost management? Bardzo ciekawe zjawiska jeśli chodzi o prestiżowość w medycynie 🙂
      W 2007 opublikowano artykuł Sergio Sismondo pod tytułem Ghost Management: How Much of the Medical Literature Is Shaped Behind the Scenes by the Pharmaceutical Industry?
      https://journals.plos.org/plosmedicine/article?id=10.1371/journal.pmed.0040286

      Wrzucę kawałek tłumaczenia na polski:
      „W artykule The New York Times zarządzanie widmami przez koncern Merck podczas badania klinicznego zwanego Advantage opisano jako „niezwykłą praktykę”.[4] Biorąc pod uwagę ilość danych, które są pod kontrolą firm farmaceutycznych, liczbę otwarcie reklamujących się w internecie agencji zajmujących się planowaniem publikacji, liczbę pisarzy medycznych, istnienie dwóch stowarzyszeń planistów publikacji, możemy wnioskować, że zarządzanie widmami jest zjawiskiem powszechnym. Dokument firmy CMD uzyskany przez Davida Healy sugeruje, że w kluczowych okresach marketingowych nawet 40% opublikowanych artykułów omawiających konkretne medykamenty to wynik działania zarządzania widmami.[24] Nawet jeśli typowa liczba wynosi połowę z tego, to zarządzanie widmami wywiera ogromny wpływ na kształt opinii naukowej o nowych medykamentach i czyni to na rzecz marketingu.
      Artykuły z czasopism medycznych mają realny wpływ na postępowanie lekarza wypisującego recepty, dlatego firmy farmaceutyczne tak dużo inwestują w ich publikację. Artykuły z czasopism są często wykorzystywane w ofertach handlowych, w celu potwierdzania twierdzeń i obalenia obaw. Nawet niezależni przedstawiciele handlowi, odpowiedzialni lekarze i badacze medyczni przeszukują literaturę, aby gromadzić dowody na temat najlepszych metod leczenia. Publikowane artykuły naukowe są źródłami informacji medycznych o najwyższym autorytecie. Prawie wszystkie przeglądy systematyczne i metaanalizy zaczynają się od przeglądu opublikowanej literatury – tak więc nawet w pełni niezależne przeglądy pozostają pod wpływem zarządzania widmami. Dlatego zarządzanie widmami wpływające na artykuły w czasopismach medycznych jest krokiem ingerującym w praktykę medyczną.”
      https://szczepienia.wybudzeni.com/2017/12/09/zarzadzanie-widmami-dr-sergio-sismondo/

      Może jeszcze przytoczę artykuł „The Corruption of Evidence Based Medicine — Killing for Profit” nie prestiżowego lekarza, opublikowany w nieprestiżowym miejscu. Przytoczę tylko fragment podsumowania:
      „Oto obciążająca lista wszystkich problemów w Medycynie Opartej na Dowodach [EBM]:
      1. Wybiórcza publikacja.
      2. Fałszowanie wyników.
      3. Reklamy.
      4. Dochody z przedruków.
      5. Przekupstwo redaktorów czasopism.
      6. Stronniczość w publikacji.
      7. Finansowe konflikty interesów.”
      https://szczepienia.wybudzeni.com/2018/06/26/korupcja-medycyny-opartej-na-dowodach-zabijanie-dla-zysku/

      1. Hej Laik i katolik w jednej osobie, bardzo Ci dziękuję za cenny komentarz. Ciekawe czy dotrze do Adama. Fascynujące są te zasady jak przeprowadzać badania, aby wyniki były takie jakich się oczekuje. I szczerze mówiąc nie wiedziałam, że nawet sami redaktorzy czasopism medycznych tak krytycznie się o nich wypowiadają. Dziękuję za podanie tych informacji.

Dodaj komentarz

Zamknij
Zamknij
Zaloguj się
Zamknij
Koszyk (0)

Brak produktów w koszyku. Brak produktów w koszyku.