Edukacja domowa i poród lotosowy w domu – czyli wywiad a Anią – Matką-Wariatką na całego
Cześć Aniu, cieszę się, że zgodziłaś się na wywiad.
Witaj Noemi. Kiedy poprosiłaś mnie o wywiad, pomyślałam: „Kurczę, przecież ja matka zwykła jestem. Co ja mam powiedzieć? Przecież nic nadzwyczajnego nie robię, aby aż o tym pisać.”
Potem usiadłam i pomyślałam, a wtedy dotarło do mnie, jak wiele rzeczy i nawyków zmieniłam przez ostatnie lata.
Małymi kroczkami z kobiety, która jadła fast foody, kupowała gotowce, jadła zwierzęta, ufała lekarzom i nauczycielom zmieniłam się w Matkę-Wariatkę. Ha ha, no faktycznie można tak powiedzieć.
Wiedziałam kogo zaprosić. Powiesz nam coś o sobie? Jak doszło do tej przemiany?
A więc mam na imię Anna i jestem szczęśliwą mamą 4 dziewczynek: Wiktorii lat 17, Weroniki lat 15, Glorii lat 11 i Gai 1,5 roczku. Razem z partnerem i dziewczynkami mieszkamy na wsi na podkarpaciu w murowanym domu z ogrodem, po którym hasają dwa adoptowane kotki.
Cóż mogę powiedzieć, zawsze ciągnęło mnie do wiejskich klimatów, ziół i przestrzeni, ale nie skupiałam się zbytnio na jedzeniu.
Nie wstydzę się powiedzieć, że używałam wszelakiego syfu jak i do jedzenia, tak i do sprzątania, czy użytku zewnętrznego i nie widziałam w tym nic złego – przecież wszyscy tak robią – ot dawne myślenie.
Tak, to częste usprawiedliwienie. Standard.
Do wielu zmian trzeba dojrzeć samemu, nic na siłę – to moje motto. Ale trzeba mieć też otwarty umysł na nowe informacje i nie bać się zmian w życiu.
Jakie zmiany na przykład masz na myśli?
Jakieś 2,5 roku temu sprzedałam TV. To „kradziej czasu” – tak o nim mówiła moja 9- cio letnia wówczas córka Gloria. Wszyscy pukali się w głowę i mówili, że z dzieci dzikusów robię, bo nie będą na bieżąco z tym co dzieci oglądają. No cóż, mamy Internet i laptopy, więc rozrywka jest lepiej selekcjonowana niż w TV. Przynajmniej oglądamy to, co chcemy i kiedy chcemy, a nie sieczkę z reklamami ogłupiającą ludzi i przede wszystkim dzieci.
Masz rację, telewizja to podprogowe programowanie ludzi. Niestety Internet często też spełnia taką rolę. Jest lepszy, bo samemu można znajdować treści. Choć w dobie dzisiejszej cenzury największej wyszukiwarki, której nazwy z przyczyn oczywistych nie wymienię, będzie coraz trudniej docierać do prawdy. Prawda będzie tylko jedna słuszna, mainstreamowa.
I tu dochodzimy do kolejnego tematu zakazanego – szczepionek.
Tak, szczepionki – temat tabu. Ostatnie szczepienia moich dzieci były ok.10 lat temu.
Jakie są tego skutki? Zdrowe dzieci. Ot tyle i aż tyle. Moje dzieci kilka razy do roku łapią katar i na tym kończą się ich choroby. Dlatego nawet nie mam co mówić na temat ich leczenia, choć jeśli już, to tylko domowe sposoby.
Reklama
Mam wrażenie, że przy szczepieniach wiele matek wyłącza swój instynkt i chęć poszukiwania informacji na własną rękę.
Tak. Gdyby każda matka zamiast bezmyślnie ufać lekarzom i robić to co inni ,,bo muszę „, ,,bo pan doktor mądry wie co robi”, „bo tak wszyscy robią” – poczytała z różnych źródeł na temat szczepionek i ich składu, gdyby do niej dotarło ile toksyn i metali ciężkich ,,mądry” pan doktor wciska jej ukochanemu dziecku prosto do krwioobiegu i że grozi to późniejszymi powikłaniami w dalszym życiu dziecka lub nawet śmiercią, nigdy więcej by tego nie zrobiła.
Decyzja co do szczepień powinna należeć do rodziców, powinni mieć prawo przeanalizować za i przeciw, postarać się ocenić ryzyko, a nie w ciemno ufać systemowi.
Ale niestety ludzie nie lubią za dużo wiedzieć, w niewiedzy żyje się bezpieczniej, wygodniej, nic nie trzeba robić, nie trzeba się wysilać, myśleć.
Lepiej atakować pojedyncze jednostki, które wyrywają się z systemu. A mnie się ten system właśnie nie podoba.
Te jednostki są zagrożeniem, bo jeszcze więcej ludzi pomyśli, że coś w tym jest i system upadnie.
Mamy teraz wrzesień, dla wielu mam i dzieci to ciężki powrót do szkolnej rzeczywistości. Jakie jest Twoje podejście do szkoły?
Wysyłasz swoje cudowne, wesołe, kreatywne dziecko do szkoły, a tam jest uczone za przeproszeniem mnóstwa pierdół, które mu się w życiu nie przydadzą. Traci swoje dzieciństwo na siedzenie godzinami w murach, gdzie często nauczyciele bez powołania niszczą jego marzenia, a ocenami pokazują ile jest warte.
W szkole dziecko uczy się bezmyślności, nauki tego, co chce nauczyciel, a nie tego, co samo chciałoby wiedzieć.
Szkoła to złodziej dzieciństwa, a dzieciństwo jest tylko jedno.
Pisałam niedawno o przewadze zabawy nad szkołą. W związku z tym podjęłaś decyzję o edukacji domowej dla jednej z córek.
Tak, od zeszłego roku moja Gloria uczy się w tzw. edukacji domowej. Ludziom często kojarzy się to z tym, że trzymam biedne dziecko w domu i nie ma z nikim żadnego kontaktu.
Tak, to częsta krytyka tego sposobu nauczania.
Otóż nic bardziej błędnego, edukacja domowa to wspaniały sposób na prawdziwe rozwijanie i kształcenie dziecka.
Jak sobie poradziłaś z takim wyzwaniem?
Pierwszy rok był dla nas trudny.
Dlaczego?
Nie wiedziałyśmy jak do tego podejść, ja uczyłam się jak być nauczycielem, a do Glorii przez długi czas nie mogło dotrzeć, że nie musi chodzić do szkoły. Bała się również egzaminów. Teraz już wiemy jak do tego podchodzić.
Jak ta zmiana wpłynęła na Glorię?
Gloria w szkole była uważana przez nauczycieli za przeciętną uczennicę, z niektórych przedmiotów wręcz bardzo kiepską. Źle się czuła w szkole i nie chciała do niej chodzić. Po badaniach psychologicznych, które były potrzebne do pozwolenia na edukację domową okazało się, że Gloria jest ponadprzeciętnie inteligentna i nie powinna mieć żadnych problemów z nauką. Potrzebowała jedynie więcej czasu na zastanowienie, niestety nauczyciele tego nie dostrzegali tylko od razu oceniali. Przykre.
Zabrałam dziecko ze szkoły i uszczęśliwiłam ją tym samym. Gloria idzie teraz do 6 klasy, jest szczęśliwa, wysypia się. Uczy się dwie godziny dziennie, a tym samym ma czas na zabawę i rozwijanie zainteresowań. Przede wszystkim nie ma tyle stresu i nerwów fundowanych przez szkołę.
Jak sobie poradziła podczas egzaminów, które zawsze na koniec roku przeprowadza szkoła, w ramach której dziecko uczy się w edukacji domowej?
Obawiała się ich zupełnie niepotrzebnie, poradziła sobie świetnie, a świadczą o tym oceny końcowe na świadectwie. Ma jedną trójkę i jedną szóstkę, reszta to piątki i czwórki. W zwykłej szkole miała połowę gorsze oceny, ani jednej piątki, a o szóstce to nawet marzyć nie było co. Teraz jej pewność siebie wzrosła i chce mieć jeszcze lepsze oceny. Jestem pewna, że jej się to uda.
To był bardzo dobry wybór.
Kolejnym argumentem przeciwników edukacji domowej jest to, że dziecko żyje w świecie oderwanym od rzeczywistości, pod kloszem.
Tak, niektórzy mówią, że przesadnie chronię dziecko, że sobie potem w życiu nie poradzi. A ja na to odpowiadam ;,,Czy Ciebie musi ktoś napaść, zgwałcić i pobić, żebyś potem lepiej sobie w życiu radziła? Czy bez takich stresów po prostu lepiej będziesz żyć?”.
Ha, ha, dobry kontrargument.
No właśnie, tak samo jest z dziećmi, nie muszą się spotykać z przemocą szkolną, czy idiotami nauczycielami (są wyjątki oczywiście), aby dobrze radzić sobie w życiu.
Czyli polecasz edukację domową?
Polecam edukację domową z całego serca. To temat, w który trzeba się po prostu zagłębić. Dziecko ma po prostu wtedy czas na bycie dzieckiem.
Małe dzieci zdecydowanie łatwiej zdrowo odżywiać. Jak sobie radzisz z nastolatkami jeśli chodzi o zdrowe jedzenie?
Jestem świadomą matką, ale nie obsesyjną. Szanuję wybory moich dzieci tym bardziej, że właśnie nie są już takie malutkie. Moje dzieci same wybierają co jedzą , w sensie np. gdy prawie wszyscy nie jemy zwierząt, moja najstarsza córka Wiktoria kiedy chce to je, będąc poza domem. Tak samo z cukrem czy chipsami.
Dzieci uświadamiam, czytamy składy, co z czego jest zrobione, jednak wybór czy coś chcą należy do nich. Dzieci to ludzie i chcą sami podejmować decyzję, a ja to szanuję.
LEKTURA OBOWIĄZKOWA DLA KAŻDEJ MATKI-WARIATKI
Jeśli nurtują Cię pytania:
Jak odżywiać dziecko, aby było zdrowe?
Jak rozszerzać dietę niemowlęcia?
Jakie pokarmy są najważniejsze i najzdrowsze dla dziecka?
Jak naturalnie wspierać odporność dziecka?
I szukasz zdrowych i prostych przepisów na dania dla dziecka
bez mięsa, bez nabiału, bez glutenu i bez cukru,
to ta książka jest dla Ciebie
Podziwiam Twoje podejście. Zobaczymy jak to będzie u mnie gdy moje dzieci będą nastolatkami. Obawiam się, że ja niestety mogę być zbyt obsesyjna w narzucaniu tej zdrowej drogi.
Co było takim punktem przełomowym w Twoim życiu, który zmotywował do zmian?
To był moment, kiedy zdecydowaliśmy się z partnerem na kolejne dziecko. Wtedy dokonały się największe zmiany w moim życiu i przez co także w życiu naszych dzieci.
Czasami trzeba, aby coś rąbnęło w Twoje życie, abyś się zmieniła, obudziła.
W moje rąbnęło i to z hukiem. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży dowiedziałam się również, że mam wysoki poziom komórek rakowych. Najpierw się załamałam, bo będąc w ciąży nie mogłam podjąć żadnego leczenia. I … bardzo dobrze, bowiem zagłębiłam się w temat i okazało się, że te wszystkie chemie i terapie bardziej niszczą człowieka niż leczą.
Odgórnie miałam zaleconą cesarkę, a potem miałam mieć operację. Cała ta sytuacja uświadomiła mi jedno, że nie mam się czego bać. No bo po co ja się boję, co ludzie powiedzą, czy lekarze, czy nauczyciele, czy ktokolwiek inny, to przecież moje życie i równie dobrze może za rok mnie już tu nie być. Zmienił mi się bardzo stosunek do tego, a życie bez strachu to prawie bajka.
Niesamowite, że coś co powinno Cię przestraszyć, faktycznie uwolniło od strachu. A życie bez strachu to prawdziwa wolność.
Jak wyglądały Twoje poszukiwania innego sposobu na odzyskanie zdrowia?
Zaczęłam interesować się suplementacją i postanowiłam, że nikt mnie kroił nie będzie. Zmiana nawyków żywieniowych na porządne produkty, porzucenie cukru, zero alkoholu i kawy, zmiana mąki na orkiszową i wiele by tu jeszcze można wymienić zaowocowało powróceniem do dawnej figury oraz do ciut lepszych wyników, choć wiem, że wiele jeszcze przede mną.
Czekała Cię cesarka, ale jednak odważnie wybrałaś poród naturalny i to na dodatek domowy.
Tak, zaufałam sobie do tego stopnia, że nie poszłam na żadną cesarkę w 37 tygodniu ciąży, tylko spokojnie urodziłam w 42 tygodniu. I to w domu. W ciszy, w spokoju bez stresu, bez warczących pielęgniarek, bez świateł rażących w oczy i tłumu niechcianych obserwatorów.
Tego dnia urodziła się moja córeczka Gaja, ale nie tylko ona, ja również narodziłam się tego dnia na nowo, jako pełnowartościowa Matka i Kobieta, która zaufała w pełni swojej naturze i intuicji po wcześniejszych traumatycznych szpitalnych porodach.
Pięknie powiedziane. Twój poród był nietypowy nie tylko przez to, że w domu, zdecydowałaś się także na poród lotosowy.
Tak, Gaja to lotosik, odpępniła się po 4 dniach i to również było piękne doświadczenie. Oczywiście dostała 10 punktów od położnej.
Wraz z Gają przyszedł też na świat pomysł na biznes.
Tak. Narodziny Gai sprowokowały moje myślenie na temat wielopieluszkowania i rozpoczęłam szyć dla niej pieluszki z myślą o zdrowiu i również jakie to ekonomiczne. Kocham szyć i zaczęłam też to robić dla innych mam to znaczy ich bobasków. Zawsze marzyłam, aby mieć swój biznes szyciowy, więc postanowiłam zrealizować swoje marzenia. Po co tracić czas? Razem z bratnią eco duszą Iwoną postanowiłyśmy założyć firmę, która będzie dla mam i ich dzieci, która będzie odpowiadała na ich oczekiwania oraz będzie stawiała na jakość, a nie ilość. Aby wszystko było najlepszej jakości, było bezpieczne i miało odpowiednie certyfikaty. I tak właśnie jest. Firma powstanie za ok. 2 miesiące tymczasem istnieje strona na FB, gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam.
Jak sobie radzisz z małym dzieckiem, 3 nastolatkami, edukacją domową i rozkręcaniem własnego biznesu?
Te wszystkie rzeczy jednak ciężko jest pogodzić. Dlatego wszyscy się uzupełniamy. Jestem dumna z moich dziewczynek, choć czasami mają swoje bunty młodzieżowe, to potrafią pomóc i wiem, że jesteśmy jedną rodziną.
Aby pogodzić ED, szycie, dom i całą resztę nie jest łatwo. Szyję po nocach, choć też za długo nie mogę ponieważ karmię piersią. Robię wszystko, ale powoli, jeśli czegoś nie zrobię, nie zadręczam się tym, bo nie ma to po prostu sensu. Jeśli teraz nie mam czasu, robię to później. Piekę chleby, gotuję obiady, hoduję warzywa, robię też dla nas mydła, aby ograniczyć sklepową chemię, używamy pasty bez fluoru i szamponów bez sls. Robimy też własną liposomalną witaminę C, którą zażywam razem z innymi suplementami, które kupujemy z dobrych źródeł (nie z apteki bynajmniej).
Reklama
Imponujące. Twoja doba ma chyba co najmniej 48 godzin, jeśli jesteś w stanie to wszystko ogarniać.
Ustalam priorytety i tak działam, planowanie to podstawa.
Nadal uczę się o zdrowym żywieniu siebie i dzieci w czym pomaga mi właśnie Twój blog. Bo człowiek całe życie się uczy.
Dziękuję Ci bardzo. Cieszę, się że tu jesteś, bo to od Ciebie możemy się wielu rzeczy nauczyć.
Z Twoich słów bije szczęście i optymizm.
Tak, jestem szczęśliwa, kocham i jestem kochana. Czasami musi do nas dotrzeć jak życie jest ulotne i kruche, aby je zmienić.
Nie czekajmy na ostatnią chwilę, zmieńmy je już teraz, na lepsze. Pozytywne myślenie to podstawa, kocham napędzać innych pozytywnym myśleniem i wiem że idę w dobrym kierunku.
Tak, to czuć.
Twoja złota rada dla innych Matek-Wariatek?
Bądźcie sobą, ufajcie sobie i swojej intuicji, odkopcie swoją dziką naturę i nie dajcie się zwieść ze swojej drogi, a jeśli będzie ciężko to cofnijcie się, bo to nic złego, ale potem idźcie nadal do przodu.
Bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa, za przesłania, za inspirację do działania. Jesteś wielka!
♥
Masz pytania do Ani? Napisz w komentarzu.
Uważasz się za Matkę-Wariatkę?
Masz jakieś sprawdzone sposoby na niechorowanie, tajne zdrowe przepisy, którymi chciałabyś się podzielić z innymi Matkami-Wariatkami?
Chciałabyś opisać swoją historią jak udało Ci się wyjść naturalnymi metodami z jakiejś choroby, wyleczyć dziecko?
Napisz do mnie maila: noemidemi@gmail.com
GRUPA ZDROWA MAMA i ZDROWE DZIECKO
Zapraszam Cię też do grupy na FB Zdrowa mama i zdrowe dziecko, gdzie znajdziesz więcej matek zakręconych na punkcie zdrowia, ciekawe pytania i praktyczne odpowiedzi.
Noemi Demi
blog o zdrowiu dziecka i mamy
to znacznie więcej niż zwykły blog parentingowy, to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.
Z miłości do BIO – naturalne witaminy, zdrowe suplementy, ekologiczna żywność
DISCLAIMER:
Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.
Ania, po prostu BRAWO! PODZIW! SZACUN!
P.S.Poprosimy przepis na chleb
Dziękuję a tu przepis
Dwie keksówki chleba wychodzą z :
1 kg mąki ( orkiszowa np. Ja mieszam różne gatunki płaskórka , żytnia, orkiszowa)
3 łyżeczki soli kłodawskiej
5 dkg drożdży
Łyżeczka miodu do aktywacji drożdży
2,5 szklanki wody
Ziarenka co kto lubi
Otręby, starty czosnek, smażona cebulka – po prostu co kto lubi
Drożdże mieszamy z miodem potem dodajemy do reszty i
wszystko mieszamy i pieczemy w 180 stopniach , nie pytajcie ile jak będzie porządnie rumiany to znaczy że dobry
Smacznego
Cóż za wspaniała i kolejna inspirująca Mama ! Dużo mamy wspólnego, mnie też tak jakby poród synka obudził do życia, prawdziwego życia w którym nie ma miejsca na strach a rządzi miłość , radość i trafne życiowe wybory 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Tulę mocno Lidio
Cudownie jest mieć świadomość że nie jest się jedynym rodzynkiem i że jest więcej mam które odstają od przyjętych standardów a ich rodziny są zdrowe i szczęśliwe. Pozdrawiam serdecznie Anię 🙂
W imieniu Ani bardzo dziękuję! I tak – tutaj na blogu jest dużo matek-wariatek <3 Witam ciepło w gronie 🙂