
Matka-Wariatka to matka, która nie patrzy na to co robi większość i odważnie idzie własną naturalną drogą wychowując swoje dziecko.
Matka-Wariatka nie boi się zadawać niewygodnych pytań, a jeśli nie otrzyma na nie odpowiedzi sama szuka informacji i drąży temat.
Matka-Wariatka zawsze czyta skład produktu spożywczego przed zakupem, a najchętniej podaje takie, które nie mają żadnego opakowania – są w naturalnej nieprzetworzonej formie.
Matka-Wariatka podaje dzieciom zdrowe, pełnowartościowe jedzenie i unika chemii, zarówno tej w pożywieniu jak i w kosmetykach i domowych środkach czystości.
Matka-Wariatka aktywnie spędza czas z dziećmi.
Matka-Wariatka z przerażeniem patrzy na to, co podają dzieciom inne tzw. normalne matki i zresztą vice-versa.
Dziś mam dla Was wywiad z Wioletą Lavery – Matką-Wariatką. Wioleta ma 34 lata i ponad 2-letnią córeczkę Hanię. Mieszka w Stone, niewielkiej miejscowości w Anglii. Pracuje w hiszpańskiej firmie i zajmuje się przygotowywaniem zamówień do wysyłki, a Hania od półtora roku chodzi do żłobka.
Jakie są Twoje zasady?
Jeśli chodzi o moje zasady, to chyba najważniejszą z nich jest czytanie składów produktów, oraz jedzenie jak największej ilości świeżych i nieprzetworzonych warzyw i owoców.
Kiedy zaczęłaś przywiązywać wagę do zdrowego stylu życia?
Chyba największą uwagę zaczęłam zwracać na zdrowy styl życia, kiedy byłam w ciąży. Jednak zawsze starałam się iść w tę jasną stronę mocy, ponieważ od zawsze w moim rodzinnym domu jadło się zdrowo.
Jak to się przekłada na Twoje zdrowie i zdrowie Twojego dziecka?
Największe widoczne zmiany, to chyba to, że mało chorujemy oraz mamy duuużo energii.
Co jest dla Ciebie priorytetem w podejściu do zdrowia dzieci?
Świeże regionalne produkty, oraz dużo ruchu na świeżym powietrzu.
Czy zdarza Ci się czasem zboczyć z drogi? W jakich sytuacjach, kiedy?
Tak, zdarza się, zwłaszcza kiedy jesteśmy w podróży, ale nie robimy z tego problemu ponieważ na co dzień staramy się odżywiać zdrowo.
Jak leczysz dziecko jeśli choruje? Jakie są Twoje niezawodne sposoby?
W marcu Hania skończyła 2 latka i muszę się pochwalić, że jeszcze nigdy nie miała antybiotyku. Co
prawda, kiedy poszła do żłobka (miała wtedy 9 miesięcy) sporo chorowała, ale jakoś zawsze z tych żłobkowych przeziębień wychodziłyśmy obronną ręką. Jeśli pojawiają się jakieś infekcje, to do kąpieli dodaję sól epsom, albo olejek Olbas. Dodatkowo podaję Hani witaminę C. Zimą jemy dużo kiszonej kapusty.
Jestem pod wrażeniem, dzieci żłobkowe zazwyczaj bardzo chorują, szczególnie na początku. Widocznie Hania ma bardzo dobrze przygotowany organizm.
Czy zawsze wybierasz ekologiczne produkty czy tylko w określonym obszarze? Czy kupujesz je w stacjonarnych sklepach czy online?
Niestety nie mamy możliwości kupowania wszystkich ekologicznych produktów, natomiast staram się wybierać ekologiczne te produkty, których spożywamy naprawdę dużo jak np. banany czy marchewka.
Czy zdrowe życie jest drogie?
Mieszkamy w Anglii, czyli kraju paradoksów i Paracetamolu. I niestety, tak, zdrowe, nieprzetworzone jedzenie jest dość drogie. Owoce kosztują naprawdę dużo. Niestety nie działa to tutaj jak w Polsce, że jeśli jest akurat sezon na truskawki czy maliny, to można je kupić za grosze i najeść się na zapas. Ich cena się nie zmienia. Za to słodycze i śmieciowe jedzenie są bardzo tanie.
Przykre jest, że prawdziwe jedzenie przeznaczone dla ludzi jest drogie, a to które praktycznie nie nadaje się do spożycia jest tanie i łatwo dostępne. W Polsce też tak jest, choć masz rację sezonowe warzywa i owoce są stosunkowo tanie. Chociaż tyle.
Reklama

Jeśli chodzi o nasze codzienne aktywności, to najczęściej wybieramy takie, które są za darmo, czyli spacery na świeżym powietrzu, bez względu na pogodę (a pada u nas codziennie od 2 miesięcy) wychodzimy na plac zabaw, do ogrodu oraz jeździmy na rowerze.
Deszcz – urok mieszkania na Wyspach. Dobre podejście. Jeśli nie możesz czegoś zmienić po prostu to zaakceptuj.
Jakie są Twoje sposoby na oszczędności?
Staramy się kupować większe ilości produktów, które często spożywamy. Sama kiszę kapustę, przygotowuję większe ilości zup, abyśmy zawsze mogły zjeść ciepły posiłek, kiedy wracamy po całym dniu do domu.
Czy codziennie gotujesz dla wszystkich domowników, czy masz jakieś wsparcie ze strony partnera?
Codziennie rano przygotowujemy z Hanią świeżo wyciskany sok z owoców lub warzyw. Hani ulubiony to jabłkowo- selerowy oraz pomarańczowy z niewielkim dodatkiem marchewki. Codziennie na świeżo przygotowuję również koktajle owocowe. Jeśli chodzi o dania główne, to z braku czasu najczęściej gotuję na dwa dni. W domu gotuję tylko ja.
Przepisy na zdrowe zielone koktajle dla dzieci znajdziesz w e-booku:
Jak odżywiać dziecko, aby było zdrowe?
Nowy rewolucyjny e-book „Jak odżywiać dziecko, aby było zdrowe?”. To przewodnik, który pokaże Ci jakie drogi wybrać chcąc zdrowo odżywiać dziecko. E-book do kupienia w BioLoveShop.com
Czy jecie czasem w restauracjach? Jak sobie wtedy radzicie z wyborem zdrowego jedzenia?
Owszem, czasami jemy w restauracjach, ale raczej sporadycznie, dlatego nie staramy się jakoś szczególnie szukać zdrowszych zamienników, po prostu jemy to, na co mamy ochotę.
Czy udaje Ci się znaleźć czas dla siebie?
Czas dla siebie najczęściej znajduję wieczorem, kiedy Hania już śpi.
Jakie są Twoje pasje?
Gotowanie, pieczenie, pielęgnacja orchidei, oraz czytanie książek.
Jak dbasz o siebie?
Przede wszystkim staram się wysypiać, co przy małym dziecku jest nie lada wyzwaniem.
Skąd ja to znam. Choć od kiedy odstawiłam Małą Mi od piersi jak skończyła 2 latka zaczęła idealnie przesypiać noce, a ja wreszcie mogę się wysypiać.
Spędzam też z córką dużo czasu na świeżym powietrzu, do pracy jeżdżę na rowerze.
Używam mało kosmetyków, jem dużo owoców.
Kobiety (te normalne) często zapominają, że nie ma cudownego kremu, który sprawi że będą wyglądać lepiej. Najważniejsze jest właśnie odżywienie organizmu od środka.
Czy jesteś szczęśliwa?
Tak.
Proste pytanie, prosta odpowiedź.

Twoja złota rada dla innych Matek-Wariatek?
Nie mam złotej rady dla innych mam ponieważ każda z nas jest inna, prowadzi inny tryb życia i ma inne oczekiwania. Dlatego może właśnie – podążaj swoją własną drogą.
Dziękuję Ci za świetny wywiad w telegraficznym skrócie.

Masz pytania do Wiolety? Napisz w komentarzu.
Uważasz się za Matkę-Wariatkę, chciałabyś, abym przeprowadziła wywiad z Tobą? Napisz do mnie maila: noemidemi@gmail.com
Noemi Demi
blog o zdrowiu dziecka i mamy
to znacznie więcej niż zwykły blog parentingowy, to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.
Z miłości do BIO – naturalne witaminy, zdrowe suplementy, ekologiczna żywność 
DISCLAIMER:
Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.
Bardzo przyjemny wywiad. Pozdrowienia dla Wiolety i uroczej Hani 🙂
Noemi….w jaki sposób zakończyłaś karmić piersią, jeśli mogę zapytać? Moja Natalia ma 2 lata i 2 miesiące i nadal jest na piersi. Poza kilkoma godzinami, kiedy ona jest w żłobku a ja w pracy, to praktycznie średnio co godzinę jest przy piersi. Próbuję jej tłumaczyć, że „cyś” jest dla malutkich dzidziusiów, że koledzy i koleżanki ze żłobka już dawno nie piją mleczka…ale jakby nie docierało (no chyba że powiem „chodź na spacer” to jeszcze nie skończę zdania a Natalia już ubiera buty przy drzwiach wyjściowych).
Jeśli nie chcę jej dać piersi, to jest to prawdziwy dramat, płacz, ogromne łzy. Jeśli obudzi się w nocy i mnie nie ma, to jest płacz do momentu, kiedy się nie pojawię.
Co do karmienia – to mój organizm był już tak wykończony karmieniem, nocnym karmieniem i pracą, że po prostu zaniemogłam, strasznie się przeziębiłam i po prostu fizycznie nie miałam już na to siły. Przestałam z dnia na dzień. To jedyne rozwiązanie. Następnego dnia podałam przed snem butelkę z domowej roboty mlekiem migdałowym i przez kilka dni troszkę tego wypijała, a potem po prostu przestała chcieć. Jedynym minusem jest to że trochę więcej zaczęła używać smoczka, ale coś za coś. Przez tą moją chorobę nie miałam też żadnego problemu z nadprodukcją pokarmu, nie mogłam nic jeść, byłam wychudzona i przemęczona i pokarm zanikł samoistnie praktycznie z dnia na dzień.
Nie życzę Ci oczywiście choroby i szkoda organizmu aby czekać na taki pretekst, długie karmienie jest piękne i cenne (Marcela karmiłam prawie 3 lata), ale jeśli przy tym wykańcza matkę (a tak było w moim przypadku za drugim razem – już tego nie mogłam znieść, Mała Mi brała „cycy” co 10 minut, nie mogłam jej nawet nic na spokojnie poczytać bo od razu było cycy, i cycy w nocy) – to trzeba w końcu powiedzieć dość. Musisz podjąć decyzję i to zrobić. Najlepiej np. na 2 dni dać dziecko do babci :), wraca i mleko się skończyło. Mała Mi zaakceptowała to bardzo dobrze, myślałam, że będą większe problemy. Po prostu przyjęła do wiadomości, że mama już nie ma mleka i koniec. Może z kilka razy po jakimś czasie jeszcze próbowała się dorwać do cycka, ale jak zobaczyła że nic nie leci (tylko tak próba to juz musi być z pewnym odstępem czasu, żeby nie wywołać laktacji :)) to więcej nie próbowała. Więc powodzenia w odstawianiu. To nie jest takie trudne.