Jak zmienić typowe przedszkolne menu w coś dobrego i co rodzice tak naprawdę sądzą o zdrowym odżywianiu
Czy Twoje dziecko chodzi do przedszkola? Czy wiesz co tam zjada?
Przypatrzmy się przykładowemu menu w prywatnym przedszkolu:
Brzmi znajomo?
Nie oczekuję, aby dieta dla wszystkich dzieci w przedszkolu była bezmięsna.
Ale w tym jadłospisie są produkty, które nigdy nie powinny znaleźć się na talerzu dziecka.
Po pierwsze szynka konserwowa i parówki – nawet jeśli już chcą podawać dziecku mięso, powinni się dobrze zastanowić – w tych produktach mięsa jest bardzo niewiele za to wiele różnych chemicznych dodatków i konserwantów.
Po drugie – białe pieczywo (kajzerka, angielka, chleb żytni, chleb pszenny) – nie ma dnia bez pieczywa. Dzień bez chleba – dzień stracony. To się po prostu nie mieści w głowie osobie, która przygotowała menu. Gluten jest wspaniały, jedzmy go codziennie.
Po trzecie – mleko rządzi, i to pewnie takie UHT, bo jakże mogłoby być inne. I do tego co – ulubione chrupki czekoladowe z przepysznym glifosatem gratis. A jak nie chrupki – to kasza manna – czyli znowu gluten, jakby było go za mało w bułce.
Po czwarte – ziemniaki są ok (oczywiście najlepiej te eko), ale czy na pewno trzeba je jeść każdego dnia? Czy nie istnieje coś takiego jak kasza gryczana, kasza jaglana, komosa ryżowa, ryż czy nawet pęczak (wprawdzie z glutenem, ale przynajmniej z całą masą witamin i błonnika).
Po piąte – cukier, cukier, cukier. Dla zmyłki czasem jako cukier trzcinowy, zapewne rafinowany, niewiele lepszy od tego białego. Cukier w ciastach, cukier w ciasteczkach. Zapewne herbata też jest z cukrem.
Po szóste – do picia do obiadu – kompot – czyli woda z wygotowanych owoców, z czym? Z cukrem. Po co pić wodę – można kompot.
Najbardziej rozbrajające jest wtorkowe śniadanie – parówka z wody, kajzerka z masłem i … zielona herbata. Jak kwiatek do kożucha ta zielona. Daliby już lepiej zwykłą lipton z cukrem – lepiej by pasowała. Pomijam już kwestię, że ta żywność nie jest ekologiczna. Na to trudno liczyć za 10 złotych dziennie.
Dziecko spędza w przedszkolu od kilku do 9 godzin, w zależności jak długo pracują rodzice. W tym czasie zjada 3 lub 4 posiłki z pięciu dziennie. Zjada więc większość dziennego pożywienia.
Nie może być usprawiedliwieniem mówienie, że dziecko zjada mało w przedszkolu. Dziecko faktycznie zjada niewiele, dlatego bardzo ważne jest, aby żywność którą dostaje była jak najbardziej odżywcza, zdrowa, wartościowa i jak najmniej przetworzona.
Kiedyś dałam pewnej mamie radę – weź menu z przedszkola i przygotuj sama posiłki dla dziecka, tak aby mniej więcej pasowały do tego co jedzą dzieci. Jeśli Twoje dziecko musi chodzić do przedszkola (nie ma innej alternatywy), a chcesz aby się zdrowo odżywiało – to musisz sama przygotowywać jedzenie. Opcjonalnie jeśli możesz sobie na to pozwolić zaprowadzaj dziecko po śniadaniu zjedzonym w domu i odbieraj przed obiadem.
Jeśli nurtują Cię pytania:
Jak odżywiać dziecko, aby było zdrowe?
Jak rozszerzać dietę niemowlęcia?
Jakie pokarmy są najważniejsze i najzdrowsze dla dziecka?
Jak naturalnie wspierać odporność dziecka?
I szukasz zdrowych i prostych przepisów na dania dla dziecka
bez mięsa, bez nabiału, bez glutenu i bez cukru,
to ta książka jest dla Ciebie
Weźmy więc na tapetę to bijące po oczach (i po jelitach) przedszkolne menu.
Jak je przerobić, żeby wyszło coś zdrowego, odżywczego, smacznego, co Twoje dziecię pochłonie w zamian? Jak zmienić jadłospis na zdrowszy? Moja propozycja poniżej:
Poniedziałek
Śniadanie:
Mleko migdałowe domowej roboty
Kasza jaglana z ogórkiem kiszonym, pomidorem, oliwą z oliwek i odrobiną soli himalajskiej
Jajko na miękko/pół-twardo
Śniadanie II:
Mango pokrojone w drobną kosteczkę (można oczywiście dowiedzieć się o jakie sezonowe owoce chodzi i takie podać)
Obiad:
Botwinka z warzywami i ziemniakami z koperkiem – wegańska
Ryż, awokado, ogórek, surówka z kapusty białej z marchewką (jak dziecko lubi można dodać wodorosty nori pokrojone w paseczki, można zawinąć ryż, awokado i ogórka w wodorosty – choć obawiam się, że może to zbyt różnić się formą od tego co jedzą inne dzieci)
Podwieczorek:
Jogurt kokosowy (lub kozi) z malinami, 2 chrupaki (talarki) kukurydziane
Wtorek
Śniadanie:
to śniadanie to prawdziwe wyzwanie – co by tu z nim zrobić? chyba nie da się nic co formą mogłoby je przypominać. Parówki sojowe to prawie taki sam syf jak normalne parówki.
Zamieńmy to na płatki owsiane (bezglutenowe) na wodzie z tartym jabłkiem, cynamonem, kurkumą i odrobiną miodu
Śniadanie II:
Śliwki, banan, kilka orzechów włoskich wcześniej namoczonych (chyba, że w przedszkolu jest zakaz przynoszenia orzechów – przy dzisiejszej powszechności alergii na orzechy to całkiem możliwe)
Obiad:
Zupa warzywna z makaronem gryczanym
Ziemniaki z koperkiem i z olejem kokosowym, ogórek małosolny/kiszony, łosoś organiczny
Podwieczorek:
Chrupaki (talarki) kukurydziane z pastą z białego koziego sera (lub serka zrobionego z miksowanych migdałów z odrobiną soku z cytryny), pomidorem, ogórkiem, papryką, słonecznikiem i bazylią (ten podwieczorek nawet nie jest taki zły – jeśli unikniemy glutenu)
Środa
Śniadanie:
Mleko migdałowe (domowej roboty) z chrupiącym musli czyli granolą (domowej roboty, lub organiczną bezglutenową)
Śniadanie II:
Sok jabłkowo-gruszkowy świeżo zrobiony byłby najlepszy, ale tu jest to trochę problematyczne – jeśli mamy zostawić dziecku rano, bo może już nie być taki świeży – więc po prostu jabłko i gruszka. Chrupaki (talarki) kukurydziane (bo inne dzieci też coś chrupią).
Obiad:
Zupa kalafiorowo-brokułowa z ziemniakami
Kluseczki jaglane z białym serem kozim (lub bez) i musem truskawkowym (banan zmiksowany z truskawkami)
Podwieczorek:
Racuszki bananowe (banan rozgnieciony widelcem zmieszany z jajkiem, upieczone na patelni na oleju kokosowym, można dodać trochę mąki jaglanej)
Czwartek
Śniadanie:
Mleko owsiane
Kasz jaglana, jajko gotowane, pomidor, rzodkiewka
Śniadanie II:
Brzoskwinia i jabłko, garść nerkowców
Obiad:
Zupa pomidorowa wegańska na oleju kokosowym z ryżem
Ziemniaki z koperkiem (bo inne dzieci będą jadły, tak to bym nie dała) awokado, ogórek, pomidor, soczewica czarna (Beluga) w warzywami (podduszona marchewka, korzeń pietruszki i batat) z ziarnami granatu
Podwieczorek:
Rodzynki, figi suszone, banan
Piątek
Śniadanie:
Mleko kokosowe (domowej roboty) z komosą ryżową
Naleśniki gryczano-jaglane z pastą z cieciorki (z humusem), pomidorem, sałatą i ogórkiem
Śniadanie II:
Borówki i maliny
Obiad:
Kapuśniak z kiszonej kapusty z warzywami i kaszą gryczaną
Ziemniaki (znowu…), dorsz pieczony (nie panierowany), surówka z buraków i jabłek
Podwieczorek:
Ciasto czekoladowe (muffinki) z soczewicy i komosy ryżowej lub sernik wegański z migdałów
Minusem jest, że mimo Twoich najlepszych chęci Twoje dziecko będzie patrzeć na to co jedzą inne i będzie chcieć to samo. Kajzerka z masłem może być pokusą. Jeśli jest to sporadycznie od czasu do czasu kawałek razowego żytniego pieczywa (a dziecko nie jest uczulone na gluten) to nic się nie stanie. Ale dzień w dzień jedzenie białego pieczywa to puste niezdrowe kalorie.
No i co? Poślesz dziecko do przedszkola i pozwolisz mu jeść to co wszystkie dzieci? Może już wystarczy, że musi się podporządkować pani przedszkolance, być grzeczne, siedzieć na miejscu nawet gdy chce skakać i być cicho gdy akurat chce śpiewać. Większość rzeczy i tak będzie musiało robić jak inne dzieci, więc może niech przynajmniej zjada coś zdrowego.
A co rodzice tak naprawdę sądzą o zdrowym odżywianiu?
Jeśli jesteś przekonana, że zdrowe odżywianie jest ważne dla Twojego dziecka, ale jednocześnie czujesz, że łatwiej powiedzieć niż zrobić, nie jesteś sama.
Według niedawnej ankiety przeprowadzonej przez szpital pediatryczny C.S. Mott Children’s Hospital Uniwersytetu Michigan wśród grupy prawie 1 800 rodziców dzieci posiadających co najmniej jedno dziecko w wieku od 4 do 18 lat prawie wszyscy rodzice zgadzają się ze znaczeniem zdrowej diety w okresie dzieciństwa. Ale jeśli chodzi o własne domy, tylko jedna trzecia rodziców jest pewna, że robi dobrą robotę kształtując zdrowe nawyki żywieniowe swoich dzieci.
Ponad połowa rodziców uważa, że ich dzieci jedzą zdrowo, ale już tylko jedna szósta, że dieta ich dzieci jest bardzo odżywcza. A 25 % rodziców uważa, że dieta ich dzieci w ogóle nie jest zdrowa. Szczere wyznanie.
Większość rodziców rozumie, że powinni zapewniać zdrowe jedzenie swoim dzieciom, ale praca, szkoła i inne aktywności dzieci oraz różne preferencje żywieniowe mogą to niestety komplikować. A najbardziej frustrujące jest zrobienie zdrowego posiłku, którego dziecko nie zje ani kęsa, a Ty się tak postarałaś (kiedyś się tym przejmowałam, dzisiaj daję na luz).
Aż 20% rodziców nie uważa, że ważne jest ograniczenie fast foodów. A 16% jest zdania, że ograniczanie słodkich napojów nie ma większego znaczenia. Trzeba dodać, że to badania amerykańskich rodziców, w Polsce pewnie aż tak źle nie jest. Choć zdarzają się w różnych grupach fejsbukowych zapytania: „od kiedy mogę dziecku podać colę?”.
Ogólnie rzecz biorąc, rodzice nastolatków mniej martwią się o niezdrowe nawyki żywieniowe swoich dzieci w porównaniu z rodzicami młodszych dzieci.
No i co to właściwie znaczy zdrowe jedzenie? Prawie połowa ankietowanych rodziców przyznaje, że trudno powiedzieć, które potrawy są dla nich dobre. Na etykietach i opakowaniach spożywczych stosowane są takie wyrażenia, jak naturalne, o niskiej zawartości tłuszczu, organiczne i bez soli, czasem może to być mylące dla kupujących.
Co więcej, około jedna czwarta rodziców twierdzi, że zdrowa żywność nie jest dostępna, jeśli chodzi o zakupy, co jest bardziej widoczne wśród rodziców o niższym wykształceniu i niższym poziomie dochodu.
Podsumowując badania, dr Clark powiedziała:
„Większość rodziców chce, aby ich dzieci mogły jeść tak zdrowo, jak to tylko możliwe, ale rodzice potrzebują pomocy, aby tak się stało. Niektórzy rodzice potrzebują pomocy w zakupach, w przygotowywaniu posiłków lub innych pracach domowych, aby posiłki nie były robione na szybko, a inni mogliby korzystać z łatwych do zrozumienia informacji identyfikujących które gotowe produkty spożywcze są zdrowe. Ważne są również przyjazne i zdrowe przepisy kulinarne i praktyczne sugestie dotyczące przekonywania wybrednych konsumentów, aby spróbować bardziej zbilansowanej diety”.
Zdaję sobie sprawę, że najprostszą i najszybszą rzeczą jest nalanie mleka i wsypanie do nich kolorowych chrupek czy zrobienie kanapki z szynką, ale jeśli dieta Twojego dziecka wygląda tak na co dzień to może teraz faktycznie zaoszczędzisz trochę czasu ale Twoje dziecko straci za to więcej zdrowia.
A jakie menu jest w przedszkolu Twojego dziecka? Czy starasz się coś zmienić czy idziesz na żywioł? Prześlijcie zdjęcia Waszego przedszkolnego menu, może wspólnie jakoś je zmienimy.
Źródła: 1
Noemi Demi
Blog Noemi Demi to znacznie więcej niż zwykły blog, to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.
DISCLAIMER:
Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.
Ok. Fajne przykłady posiłków. Niestety niebw każdym przedszkolu jest możliwość przyniesienia swojego posiłku. Zasłaniają się, że sanepid im nie pozwala. Co w takim przypadku Pani proponuję?
Dzięki <3 Mów mi na ty 🙂
Co proponuję? Może uda się przekonać, że dziecko ma alergie i bardzo wielu rzeczy jeść nie może, może wtedy się zgodzą. Lub dać konkretne wytyczne firmie cateringowej przygotowującej posiłki/lub poinformować kuchnię w przedszkolu (jeśli taka jest, to coraz rzadsze przypadki, szczególnie w tych prywatnych) - wskazać co dziecko może jeść, czego nie. Przynajmniej tak spróbować. Ja cały czas jeszcze się zastanawiam nad puszczeniem dziecka do przedszkola. Ale rozmawiałam z firma cateringową i poprosili mnie o listę rzeczy, które je dziecko, więc myślę, że jest szansa przekonania innych. Z drugiej strony i tak pewnie będę coś sama przygotowywać (jeśli już puszczę) bo ekologicznego jedzenia nikt mi nie zapewni.
Właśnie wczoraj o tym rozmawialiśmy w domu. Tylko o dzieciakach w szkole – czy skazać dziecko na jedzenie przez cały dzień na zimno (owoce, kanapka, sałatka) i dopiero w domu podać mu domowy obiad? Czy jednak posłać na szkolne obiady gdzie 10 litrów zupy gotowane jest na jednym pęczku włoszczyzny, za to z workiem „warzywka”? Ja jestem z tych gotujących i nie wyobrażam sobie dnia bez normalnego obiadu (a zwłaszcza zupy na bezmięsnym bulionie) i do pracy z mężem zawsze zabieramy ze sobą obiad. Tak, wiem – mikrofalówka to zło, jednak korzystamy z niej codziennie. A takie dziecko nie ma możliwości odgrzać sobie domowego obiadu. Poza tym wątpię aby przetrwał on w dobrym stanie w dziecięcym plecaku. Ciężki temat… Zwłaszcza że w dzisiejszych czasach dzieci siedzą w szkole o wiele dłużej.
Jak ja miałam 8 lat to moja mama wróciła do pracy, więc ja po szkole wracałam do domu z kluczem na szyi, po drodze odbierałam z przedszkola młodszą siostrę i siedziałyśmy w domu same do powrotu rodziców z pracy. W tym czasie odgrzewałyśmy sobie jedzenie, które zawsze na nas czekało i nikt nie widział w tym problemu. Dzisiaj dzieci żyją pod kloszem i są skazane na spędzanie poza domem 3/4 swojego czasu. Do tego stołówkowe jedzenie i efekty mamy jak widać…
Hej Agatson, w diecie powinno być jak najwięcej surowego pożywienia, ciepły obiad – to mit, oczywiście przyjemnie zjeść ciepły posiłek – ale musi być on naprawdę świetnej jakości i właśnie najlepiej zrobiony w domu na świeżo. Taka zupa w szkole – to masz rację, woda z tłuszczem (zapewne olejem rzepakowym w najlepszym wypadku, co oczywiście jest trucizną), bez jakichkolwiek wartości odżywczych. Chodząc do szkoły nigdy nie jadłam obiadów w stołówce, dostawałam zawsze pyszne zdrowe kanapki (wtedy jadłam chleb :)) z chleba pieczonego przez moją mamę, z dużą ilością warzyw i dodatki owoców. No niestety odgrzewania nawet najlepszej jakości posiłku w mikrofalówce to zabójstwo dla enzymów i wartości odżywczych w tym posiłku, takie pożywienie tylko zapycha a nie odżywia, masz poczucie najedzenia ale tylko pozorne. Czy wiesz, że koty karmione pełnowartościowym pożywieniem podgrzewanym przez minutę w mikrofalówce po 6 tygodniach zdechły? O czymś to świadczy. Więc lepiej tego sprzętu nie używać. Takie jedzenie jest radioaktywne. Działanie kuchenki mikrofalowej wygląda tak, jak wytłumaczył to kiedyś mądry fizyk: „Jedzenie jest bombardowane strumieniem cząstek, w wyniku czego atomy przechodzą do stanu wzbudzonego, a zatem zwiększa się jego energia wewnętrzna. Następnie po wyjęciu pożywienia z kuchenki następuje szybki proces stygnięcia, w wyniku fizycznego dążenia materii do osiągnięcia minimum stanu energetycznego. Elektrony wzbudzonych atomów powracają na właściwe powłoki energetyczne, dokonując przeskoków o jedną lub dwie powłoki. W tym momencie emitowane są kwanty promieniowania Gamma, które jest najbardziej przenikliwe. Spożywając taki pokarm narażamy się od wewnątrz na promieniowanie Gamma i jonizację atomów własnego organizmu. To prowadzi do nieodwracalnych procesów niszczenia komórek, a także do radiolizy wody w organizmie. Skutki tego procesu prowadzą do zamierania oraz mutacji komórek, co w efekcie prowadzi do poważnych zmian chorobowych, w tym nowotworów.” Więc niestety nawet najzdrowsze jedzenie z mikrofalówki staje się trucizną.
Wracając do obiadów w szkole – robiłabym dziecku sałatki z różnego rodzaju dodatkami – np. z komosą ryżową, z ryżem, kaszą jaglaną, kolorowymi warzywami, soczewicą, grochem, sałatą, szpinakiem, pomidorami itp (co tam lubi). Takiego dania nie trzeba podgrzewać – można łatwo zapakować do pojemnika i włożyć od plecaka. A jako dodatek świeże owoce. A do picia – oczywiście woda :). Można też bardzo łatwo i szybko zamiast kanapek zrobić w domu sushi – zawijasz w wodorosty ryż (nawet taki zwykły, nie musi być specjalny), ogórka, awokado i mango. Nic się z tym nie stanie w ciągu dnia. Wodorosty są bardzo odżywcze. Jeśli tylko oczywiście dziecko lubi. (Mój synek je wodorosty na śniadanie :)).
Teraz faktycznie wszyscy drżymy o nasze dzieci, a kiedyś był totalny luz, ale było też trochę bezpieczniej… może.
Pozostaje jeszcze edukacja domowa – ale to tylko dla tych rodziców, którzy nie muszą pracować, albo nie muszą tak dużo pracować.
Lancze do szkoły to fajny temat na posta. Dzięki za inspirację 🙂
Dziękuję Ci bardzo za wyczerpującą odpowiedź. Zrezygnowanie z podgrzewania jedzenia w pracy to ciężki temat, niemniej małymi kroczkami spróbuję. Wierzę, że zjedzenie ciepłej kolacji w domu nie jest grzechem. Wszystko rozbija się o jakość a nie o ilość. Ja do zup-kremów praktycznie zawsze dodaję jakąś kaszę, która po zblendowaniu jest niewyczuwalna w konsystencji a podnosi wartość odżywczą. Myślę, że uda mi się namówić męża na zmianę przyzwyczajeń. Ponadto codziennie do pracy zabieramy „błotko” czyli zielony koktajl, chleb robi moja teściowa i jest naprawdę „naj”, może rzeczywiście sałatka jako uzupelnienie będzie dobrym pomysłem.
Największą moją zmorą jest brak czasu albo nieogarnięcie. 😉 Ciężko pogodzić codzienne przygotowywanie posiłków z dziesięcioma godzinami poza domem, ale staram się i jestem obowiązkowa co często odbija się na braku wystarczającej ilości snu. Jak żyć? 🙂
Rozpisałam się ale czuję że jesteśmy podobne, podoba mi się Twój styl pisania i podejście, miłego dnia! 🙂
Ciepła kolacja w domu, świeżo zrobiona, to co innego :). Takie zupy – to pyszne.
Zielony koktajl – super, właśnie w tym momencie piję – taki z bananami, ananasem, jabłkiem, pomarańczą, selerem naciowym, sokiem i skórką z cytryny, garścią szpinaku. Moje dziecko też przed chwilą wypiło 🙂
Domowy chleb – to też co innego, super.
Dzięki, miło mi 🙂
Miłego! <3
My staramy sie jesc większość ciepłych posiłków (TCM) różnice odczuje ktoś np z niedoczynnością tarczycy – kilka dni na surowiznie i tarczyca leci, bóle w stawach, nerkach, koc najlepszym przyjacielem. W zimie tym bardziej daje rozgrzewające przyprawy, dzieciom termosy do szkoły i ponad dwa lata bez chorob
Nie umniejszam ponad 2,5 tysiącletniej historii TCM, i spożywamy, ja i moja rodzina gotowane posiłki, ale jednak 200 tysięcy lat żywiliśmy się surowymi pokarmami, tak jak robią to wszystkie inne żywe stworzenia (oprócz tych karmionych przez człowieka). Witarianizm jest mi bardzo bliski, choć to dieta bardzo trudna i łatwo wpaść w wir spożywania za dużej ilości tłuszczu (z oleju kokosowego, z orzechów itp.). Marcel – 4 lata – zdrowy :). Ale ciepłe zupy na zimne wieczory – to coś bardzo dobrego. Jak masz jakiś ciekawy przepis to podaj proszę 🙂
przedszkolne menu… ciężki temat! Chleb to podstawa i niestety każdego dnia także cukier. Kiedy moje dziecko wzięło do przedszkola krem z awokado, dzieci śmiały się, że je błoto. Kiedy częstowało je daktylami i morelami w ramach „tygodnia o owocach”, to dzieci wyrzucały je do kosza lub wcale nie chciały próbować. Trzeba jednak pokazywać dziecku, że fajnie jest jeść zdrowe produkty i samemu być przykładem:)
Tego się najbardziej boję – reakcji innych dzieci, które przyzwyczajone do jedzenia szajsu będą śmiać się z dziecka, które je inaczej, je zdrowo. A jaka była reakcja Twojego dziecka? Nie zniechęciło się?
Wytłumaczyłam mu, że awokado to taki superspecjalny owoc, którego nie znają wszyscy rodzice i dlatego nie kupują swoim dzieciom. Przy okazji wymieniamy sobie jakie ma witaminy. Już 1 września pytał się czy spakowałam mu do przedszkola daktyle i morele, żeby miał smakołyki, gdy dzieci będą częstować cukierkami na urodziny i imieniny. I to jest norma, jak również to, że nie ma na co dzień batonów czy czekolady. Niestety poczęstowany przez kogoś np. odwiedzające ciocie z czekoladkami, nie zna granic i wcina. Ubolewam nad tym, że ludzie twierdzą, iż trzeba jeść słodkie, żeby mieć siłę i urosnąć i że oni całe życie jedzą tak i żyją itp. 🙂 pozostaje mi tylko odsyłać ich na Twojego bloga:)
Świetnie to synkowi wytłumaczyłaś, dobre ma podejście. A to, że jak ciocia częstuje to zjada, to nad tym trudno zapanować. Takie grzeszki od czasu do czasu nie zaszkodzą, najważniejsze jest to co zjada na co dzień w domu.
Takie myślenie o słodyczach to powszechność. Dziękuję za polecenia 🙂 może akurat uda mi się ich przekonać, że bez typowych słodyczy też można mieć słodkie dzieciństwo.
Uff, jak dobrze, że menu w przedszkolu mojego dziecka jest mocno zbliżone do Twoich zdrowych propozycji. Nie ma tam ani płatków kukurydzianych, ani białej bułki, dzieci same kroją sobie jabłka i obierają marchewki. Chleb też mają, ale żytni na zakwasie i smarują go sobie pastą z cukinii, a owsianka gotowana jest na mleku roślinnym.
Brzmi fantastycznie! Gdzie takie znalazłaś? W każdym przedszkolu tak powinno być. Bo nawet jeśli dzieci jedzą niezdrowe rzeczy w domu to jadłyby przynajmniej coś odżywczego w przedszkolu – a wiadomo, że łatwiej przekonać do zjedzenia czegoś jeśli inni mali koledzy też to spożywają.
Jak ktoś zna przedszkole ze zdrową kuchnią w okolicach Łodzi – to proszę się pochwalić 🙂
Bardzo fajne propozycje i już nie mogę się doczekać pomysłów dla starszych dzieci, bo moje już szkolne 🙂
A kiedy chodziły do przedszkola, niestety menu było bardzo zbliżone do tego ze zdjęcia.
Nigdy nie zapomnę jednego hitu na śniadanie – pasta z salcesonu… (!)
To faktycznie hit, kto coś takiego może konsumować?!! Biedne dzieci.
A dla starszych – tak napiszę 🙂
Noemi a moglabys zrobic taki wpis, co je Twoj synek? Taki wlasnie tygodniowy jadlospis 🙂
Moje dziecko mieso je, ale raz na tydzien. Mamy dostep do organicznych produktow i tego pilnuje.
Jada tez jajka.
Ale czasami koncza mi sie pomysly… a ile mozna jajecznice albo owsianke 😉
Hej Anja, tak, planuję taki wpis. Pojawi się wkrótce. Zaglądaj 🙂
Witam, Noemi mam prośbę o poradę, mojego brata synek został w szpitalu tuż po narodzinach zarażony bakterią: pałeczka ropy błękitnej. Czy znasz może jakiś dobry sposób na pozbycie się tej bakterii u malutkiego dziecka -> teraz Grześ ma już 10 miesięcy w tym czasie miał już cztery razy zapalenie ucha.
Hej Aneta, to niestety bardzo upierdliwa bakteria, przy kolejnym zapaleniu wypróbujcie naturalne metody o których piszę na blogu. Pracowałabym nad odpornością dziecka (ta bakteria atakuje słabe organizmy, zresztą jak każda) – probiotyki, witaminy, chlorella, zdrowe jedzenie – brak nabiału, surowe warzywa i owoce.
hej Noemi! Ja też mocno czekam na wpisy z przepisami dla maluchów (w jakiej postaci i które wodorosty polecasz dla dzieciaków?) i super by było jakby były przepisy na sałatki/dipy/inne przekąski, fajne do zabrania do szkoły/pracy/wycieczkę. Dzięki za Twoją pracę, jest bardzo pomocna! 🙂
Droga Noemi może ja nie w temacie jedzonka a przedszkola
jutro syn idzie pierwszy raz do tzw, „plastikowego” przedszkola a moim ideałem niemal jest MOntessori, niestety nie ma już miejsc a pracować muszę zacząć . jest to prywatne przedszkole a menu dla syna specjalnie wegetariańskie niczego sobie, tylko to mleko ryżowe (nie eko) słyszałam ze ryż mocno zanieczyszczony ale chyba lepsze od krowiego?
w każdym razie nie rezonuje z tym przedszkolem ale jest 5 minut drogi i traktuję to jako tymczasowe rozwiązanie więc proszę o jakieś dobre słowo, plis .
Ty Marcela poślesz do jakiegos specjalnego monte, waldrof czy klasycznego, ? dzięki z góry za pare słów na pokrzepienie 😉
Ania, najważniejsze, że ma świadomą, dbającą o niego i kochającą mamę. To, że przedszkole jest „plastikowe” a spędza w nim tylko kilka godzin dziennie to nic takiego. Jeśli udało Ci się taką dietę zamówić to znaczy, że nie jest tak źle. Będzie miał kontakt z dziećmi (czyli nauczy się kilku aspołecznych zachowań :)) – ale to też w życiu w matriksie potrzebne :). Ja też mam wizję przedszkola najlepiej montessoriańskiego ze zdrowym jedzeniem i małą ilością osób, niestety jeszcze takiego nie znalazłam. Więc ja się jeszcze zastanawiam czy puszczę Marcela do przedszkola w ogóle. Powodzenia! Daj znać jak było pierwszego dnia. I czy synek jest happy.
Hej:) nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą 🙂 ja mam jakieś troszkę dziwne ambicje i wizje że w monte przedszkolu spędzałby czas bardziej konstruktywnie a nie kolorował kredą jakiś kiczowy medal z minką 🙁 ale tak jak mówisz, nie to jest najważniejsze, prawda? jakiś czas pochodzi a w przysłym roku będzie miał 4 i pójdzie do Monte, taki jest plan. co do pierwszego dnia pytałaś, syn mega zadowolony! był na mnie „zdenerwowany” , że go zabieram po 5h, heh, trwało to trzy dni a potem rano histeria. Pani musiała go wziąć wyrywającego się na rękach na salę. cięzki widok dla moich oczu, ale kiedy po niego przyszłam powiedziała, że to trwało chwilę a resztę czasu było bardzo, ok. kolejny dzień to samo, dziś nieco lepiej po weekendzie, ale pochlipywał przeokrutnie, widać było, że coś jakby „cierpi” ale wszedł sam na salę, tak jakby zaakceptował to co nieuniknione? i tu nie wiem Noemi, bo wiadomo, dzieci chodzą do przedszkola, jedne lubią, inne nie znoszą, ja muszę pracować, choć pracuje w domu to te 5h jest dla mnie zbawiennym odciążeniem, szczerze za mało, ale na dłużej nie chcę go zapisywać. czy to nie jest jakaś forma przemocy, że on tam musi iść ? podczas gdy rozpaczliwie nie chce ? co o tym myślisz? jak sądzę, Ty nie musisz wracać do pracy, ale jeśli musiałabyś i nie było by wyjścia a Marcel urządzał aferki co dzień przed, co być zrobiła.
naprawdę dużo tłumaczę Krzysiowi, jak tylko moge, ale chyba już brakuje mi argumentów. obawiam, się, że obczaił już co i jak w tym przedszkolu i może mu się nudzić, zwłaszcza że jest dość rezolutnym i gadatliwym chłopcem… pozdrawiam! (wybacz to rozpisanko;)
Hej Aniu. Temat trudny. Mnie bolał codziennie brzuch jak miałam iść do przedszkola i dostawałam histerii (a chodziłam tylko do zerówki). I do tej pory pamiętam stanie w kącie (za jakieś głupie czyli typowe dziecięce zachowanie) w czasie podwieczorku, kiedy były serwowane moje ulubione szprotki w pomidorach i panie nie pozwoliły mi tego zjeść. Trauma z dzieciństwa :). Jedynym rozwiązaniem jest rozmowa. Wiem, że może Ci brakować argumentów. Ale może spróbuj mu powiedzieć, że to jest forma jego „pracy”, wychodzi do pracy i tak jak Ty też pracuje – tylko on w przedszkolu a Ty w domu. Że to jest taka zabawa – że jedzie jak strażak Sam na akcję, że musi uratować dzieci, że dzieci bez niego sobie nie dadzą rady. Dobrze byłoby jakby znalazł tam jakiegoś przyjaciela. Może warto byłoby 1-2 dzieci z grupy zaprosić któregoś dnia do domu? Kogo oczywiście będzie chciał i kto będzie chciał przyjść – na siłę się na da. Twoje dziecko jest oryginalne, wyjątkowe, nie chce dać się wcisnąć w sztywne ramy przedszkolnego świata. To tylko pięć godzin, inne matki posyłają dzieci nawet na 10 godzin. Planujcie wspólnie czas po przedszkolu, żeby wiedział, że idzie tam na chwilkę, a potem ma perspektywę wspaniałego czasu z mamą. Dużo dużo cierpliwości Ci życzę i żeby się ułożyło. Dawaj znać jak postępy.
dziękuję za rady, zastosuję ! ja też mam traumy jak płakałam za znikającą za rogiem ulicy mamą a przedszkolanka wyrwała mi z ręki moją maskotkę lewka i powiedziała „nie płacz idź się bawić” dosyć brzydkim tonem. przedszkole syna jest integracyjne, przedszkolanki są młode z wykształceniem terapeutycznym i naprawdę wydają się miłe! więc wiem że krzywda się Krzyśkowi nie dzieje, dziś były pająki i skorpiony (żywe!) a raz w tygodniu jest dogoterapia, więc się pocieszam, że nie jest tak źle.
pewnie , że napiszę.
p.s. jesteś szalenie miłą osobą 😉 buziaki dla Twoich cudaków
Dzięki <3 Dla Was też buziaki :*
Ja przygotowuję swoim dzieciom ekologiczne domowe posiłki i do przedszkola i do szkoły. W przedszkolu mała na śniadanie dostaję ciepłą kaszę owsiankę omleta zupę z kanapką…..w szklanym pojemniku (jest jedyna, która nie je posiłków przedszkolnych) ale Pani kierownik nie miała z tym żadnego problemu. W słoiczku dostaje obiad i warzywa do obiadu. Panie to podgrzewają w garnku! Mała je tak od 1 roku życia w przedszkolu . Teraz ma 4. Syn jest już w pierwszej klasie. Śniadanie je w domu, do szkoły dostaje gorący obiad w termosie, który panie wykładają mu na talerz. Kanapki z natka ogórkiem kiszonym i plasterkiem pieczonego indyka. Owoce. Na początku nie było łatwo to wszystko zorganizować ale teraz to norma i nie czuję się jakoś zbytnie tym obciążana, zresztą wszyscy jemy to sam:))))Wystarczy chcieć. Oczywiście w przedszkolu namówiłam panią dyrektor na wprowadzenie programu zdrowy przedszkolak! Teraz pracuję nad wprowadzeniem programu szkoła na widelcu do szkoły.
Patrycja, cudownie, jestem pod wrażeniem. Tak trzymać 🙂
Niemi,moje dziecko nie je mięsa i eliminuję nabiał po obejrzeniu „What the health” na Netflixie. Czy suplementujesz b12 swojemu dziecku? Obawiam się że brak apetytu mojego synka może być wynikiem niedoboru b12.
Hej Tequilamoonrise, brak apetytu może być faktycznie jednym z objawów niedoboru, ale pojawiłyby się jeszcze inne – np. zaburzenia koncentracji, bladość skóry itp. Najlepiej jest sprawdzić poziom witaminy B12. Bardzo dobrym i miarodajnym badaniem jest zbadanie w moczu stężenia różnych produktów przemiany materii, które zmieniają się wraz z pojawieniem się w komórkach niedoboru witaminy B12 – mianowicie stężenie homocysteiny i kwasu metylomalonowego (badanie MMA).
Jeśli poziom MMA/g kreatyny będzie poniżej 2 mg – to jest ok, jeśli natomiast wychodzi powyżej 2 mg MMA/g kreatyny – to jest niedobór.
Moj synek polubil owsianke 🙂 Gotuje ja wlasnie tak jak piszesz z dodatkiem kurkumy, imbiru, cynamonu, dodaje sol, miod i sok z cytryny. Czasami gotuje ja z daktylami zeby byla slodka a czasami wrzucam orzechy albo jablko. Jadam ja CODZIENNIE sama od dluzszego czasu (plus 2 jajka organicznie) i to jest moje sniadanie. Moj synek od jakiegos czasu zaczal brac moj talerz i zjadac troche owsianki a z w koncu owsianka stala sie najwzniejsza czescia sniadania 🙂 Je codziennie (raz wiecej raz mniej) ale mu sie nie nudzi. Jestem z niego bardzo dumna! Moi rodzice juz napomykaja o gotowaniu owsianki na mleku (!). Na szczescie moj synek, opocz kp, nigdy innego mleka nie pil – ani modyfikowanego ani krowiego – nie smakuje mu 😀
Czesc Noemi,
Czy moglabys sie podzielic przepisami na posilki dla doroslych? Mam dwoch synow nastolatkow, jemy sporo miesa i chcialabym to zmienic, tylko, ze przepisy wegetarianskie jakie znajduje w internecie raczej mi wygladaja na przystawki. My bysmy sie tymi daniami nie najedli. U mnie obiad wyglada tak, ze jemy zupe warzywna na miesie, a potem gulasz z ryzem i warzywami i dokladkami…wiec jak widze miseczke z kasza i kilkoma warzywami i listkami to wiem, ze my bysmy musieli takich miseczek zjesc duzo duzo… Ciekawi mnie rowniez czy taki chleb zjadasz swierzy? Ile czasu mozna go przetrzymac? Dzieki bardzo
Hej Lusi, ściagnęłaś sobie moją książkę „Zdrowe jedzenie na 7 dni w tygodniu” – to dla dziecka ale nie tylko, wszystkie te dania jemy razem, tylko dla nas czasem po prostu mocniej przyprawiamy. Na początek proponowałabym Ci zastąpienie mięsa w tym gulaszu soczewicą, cieciorką, grochem – tym naprawdę bardzo można się najeść. A o jaki chleb Ci chodzi? O ten na który dawałam ostatnio przepis – orkiszowy? Czy chlebek jaglany?
ciężko jest karmić dziecko zdrowo kiedy dookoła podaje się dzieciom standardową kanapkę z serem i szynką a na deser w niedzielne popołudnie podaje sie zawsze placka. jest to bardzo bardzo trudne. trudno jest odmówić troskliwej babci żeby nie przynosiła smakołyków dzieciom a zresztą i tak da jak mama nie bedzie widzieć a potem dziecko sie przyzna. żyję w środowisku gdzie o zdrowym jedzeniu mówi się „no to już niczego by nie zjadł wszystko jest dla ludzi wszystkiego trzeba spróbować”
To jesteś bardzo dzielna, że trzymasz się gdy otaczają Cię tacy ludzie. Ale nie poddawaj się. Wiem, że jest ciężko. Czasem dla dobra świętego spokoju lepiej odpuścić, a pilnować, żeby w domu dziecko jadło zdrowe rzeczy.
trzeba ćwiczyć się mocno każdego dnia w pewności siebie i być pewnym swoich przekonań, uczyć się mówić „mam odmienne zdanie w tym temacie”. niestety ale ludzie myślą ze dobrze robią kiedy dają dziecku smażone racuchy w głębokim tłuszczu, dyscyplinuja je żeby samo spało w łózeczku poprzez jego wypłakanie się i przełamanie oraz nie okazują zbyt dużo czułości bo się za bardzo wyniunia no i oczywiscie szczepi, błagam nie szczepić dziecka??? i takie tam…..mówię o dzieciach do roku czasu rzecz jasna…….
tragedia naprawdę..
trzeba byc bardzooo bardzooo pewnym siebie albo odpuścić to gadanie i robic swoje
Temat stary a dla mnie aktualny. Wczoraj po raz pierwszy odebrałam dziecko z przedszkola, wcześniej robił to mąż. Dziecko non stop kaszle. Zobaczyłam jadłospis i zamarłam. W zeszłym roku było całkiem nieźle, w tym roku tragedia. Gorzej niż w podanym wyżej jadłospisie. Np. Dzis na sniadanie parówka, bułka pszenna i ketchup, na obiad rosół z makaronem i naleśniki z dżemem ODSMAŻANE, kompot, na podwieczonek chałka z masłe i miodem z kakao.
Dziecko jeszcze nie było rozebrane, akurat po śniadaniy, poszłam z nim do sklepu obok i kupiłam banana i wodę. Przyszliśmy już po sniadaniu, powiedziałam wychowawczyni, że dzieco nie bedzie jadło śniadań i podwieczorków, wręczyła m jej wodę i banana i kazałam jej to dać na podwieczorek.
Potem zeszłam do gabinetu dyrektor z zamiarem porozmawiania o diecie dzieci… ale pocałowałam klamkę. U pań w księgowości wypisałam dziecko ze śniadań i podwieczorków . Były zdziwione, że mi nie pasuje jedzenie. Ja ciągle jeszcze jestem w szoku. Może i dobrze, że nie było dyrektor. Do poniedziałku się uspokoję a i ona będzie powiadomione przez pracownice o zgłoszonym przeze mnie problemie.
Jak pracować kiedy ciągle trzeba pilnować dziecka?
Jak to rozwiązałaś z Marcelem?
Dorota, przedszkolne menu to zazwyczaj koszmar. Bo to jest masówka, tak przeciętnie jedzą ludzie. Nie można oczekiwać, że ktoś za 10-15 złotych zapewni Twojemu dziecku super odżywcze i zdrowe posiłki.
Ja poprosiłam o dietę bezglutenową, bez laktozy i bez mięsa – najpierw powiedzieli, że zobaczą co się da zrobić. Potem, że jednak przerasta to firmę cateringową – no i dobrze, bo to co dostarczałby catering i tak nie byłoby eko. Więc ostatecznie dostałam pozwolenie na dawanie dziecku własnego jedzenia :). Śniadania je w domu a do przedszkola daję mu obiad i podwieczorek. I nie jest to obiad sensu stricte – bo w przedszkolu mają tylko mikrofalówkę – a jeśli jedzenie ma być w tym podgrzewane, to lepiej jeść zimne. Daję mu np. bezglutenowe naleśniki z warzywami, komosę ryżową z warzywami, bezglutenowy makaron z domowej roboty pesto, jajka na twardo i pomidora. Takie różne rzeczy, które można zjeść na zimno – jak najwięcej świeżych warzyw i owoców. A prawdziwy obiad – zupę i wieczorem obiadokolację – zjada w domu.
Może gdzieś w Warszawie, Krakowie są przedszkola z pysznym organicznym jedzeniem – ale na pewno nie za 10-15 zł dziennie. W Łodzi nic takiego niestety nie znalazłam.
Ach Noemi, posiłki które zaproponowałas są ekstra tylko kiedy znaleźć czas na ich przygotowanie…mleka roślinne domowe, placuszki, paluszki,codziennie coś innego
..nie da się jak mnie mię ma w domu 10 godzin i przy wymagającym synku.robie mimo to co mogę i dobrze mieć taką inspiracje. Czasem syn dostanie dwa razy to samo bo nie daje rady. Mieszkam na wyspach i Montessori jest tu norma ale bez jedzenia, tylko 3godziny dziennie, resztę czasu u opiekunki.dlatego jedzenie jest domowe,sama je robie,chociaż tyle. Owsianki (na kupnym mleku roslinnym ale sa w nim tylko dwa skladniki wiec chocoaz tyle)smoothie, jajka na twardo z warzywami, awokado, maleńkie ilości chleba zytniegp na zakwasie, domowej roboty jogurty. Na lunch to samo co dzień wcześniej na kolacje -syn i tak niewiele zjada a przy opiekunce zje wszystko-z reguły zupa z jakiejś soczewicy lub fasoli, ryż i warzywa w curry albo w pomidorach, czasem makaron z cukinia. Syn zje wszystko. ALE. Robilam ile moglam odkąd zaczął jeść stałe posiłki i dopóki był ze mną było super. Teraz dobija mnie ze mój maz, nie Polak, przekazuje część swoich złych zwyczajów dziecku, a raczej nie chowa się z nimi przynajmniej. A jest to kupowanie i jedzenie ciastek na śniadanie i podjadanie słonych przekąsek po południu. Mąż nie uznaje moich zdrowych alternatyw, mufinek bananowyh bezglutenowych i weganskich czy chociażby ciastek na oleju kokosowym. No i syn idzie za num na łatwiznę i je to samo. Ech, dlaczego nie widziałam w tym kiedyś problemu zanim kevin się urodził… Ne mogę tego zmienić niestety, syn juz zdazyl odrzucić kilka zdrowych dań czy produktów które wcześniej jadł. Ma 3,5 roku , raz tylko szczepiony. Ale katarki łapie, czasem kaszel, może dlatego że pierwszy rok przedszkola.na szczęście przechodzi je w miarę szybko i zwykle w dobrej formie ale ja i tak się załamuje ze je łapie. Chciałabym zeby mój syn jadł jak Twój Marcel. Pozdrawiam ciepło
Odnajduję w tym siebie. Kochana Agnieszko, nie jesteś sama. Czasami nawet puścić to i robić dalej swoje mija się z celem bo nagle usłyszysz od męża, że nie szanujesz jego zdania, że go olewasz i masz w czterech literach. Poświęcasz swój cenny czas na to aby przygotować dziecku pożywne posiłki (serwujesz dziecku świetne potrawy!) a potem i tak usłyszysz, ze po co się starasz, że dziecko sąsiadki piło miesiąc pierś a potem mm i jakoś żyje i dobrze się ma po słonych przekąskach i drożdżówkach. Wiesz co, jedyne co możesz w tej sprawie zrobić to być świadomą po co to robisz. Widzieć w tym głębszy sens. Jakby nie przejmować się tym co robi mąż, że daje mu ten syf (on to może robić tez troche Tobie na złość, żeby pokazać że też chce mieć swój „udział” w decydowaniu). Ty budujesz mu piękną odporność, nie szczepiłaś, więc dziecko z syfem od czasu do czasu poradzi sobie. Nie żyłuj się bo to przyniesie odwrotny skutek. Rób to co robisz, nie komentuj, nie wchodź w dyskusje i nie wyklinaj jak mąż poda paluszka lub batona. Złość nawarstwi się i nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wiem co piszę, bo sama odpuściłam pewne rzeczy. Pozwoliłam nawet, o zgrozo, żeby moje dziecko zjadło pierogi ze sklepu lub krokiety czy chleb pszenny. Czasami trzeba trochę poluzować albo się zwariuje.
A to, że dziecko łapie katar to musi. Dzieci muszą chorować żeby się oczyścić ze śluzu, flegmy i tego typu spraw. Chorowanie jest potrzebne. Tak na to patrz. A z tego co piszesz to Twoje dziecko bardzo dobrze znosi choroby. Widać że jest silne bo dobrze , przez Ciebie, odżywione i chwła Ci za to!
Także przybijam piątkę!
Bega, bardzo Ci dziekuje. Juz i tak odpuscilam i jak meza nie ma a syn prosi o herbatniki i herbate zamiast owsianki , to mu daje…jak nie dam to maz by i tak dal pozniej no i klamstwo ze 'skonczyly sie’ nie przejdzie, bo syn wie w ktorej szafce sa itd. Taki styl francuski, niestety, sniadanie na slodko. Jak jestemy w Polsce u rodzicow i jest jakies polskie ciasto (albo chociazbym i ja czasem upiekla jakies zdroe ciasto bo mam sama ochote) to maz zje tylko rano do herbaty, potem juz nie. Taki zwyczaj. Czasem maz je tez fastfoody, rzadko na szczescie, ale syn oczywiscie lubi frytki. Ciesze sie tylko z tego ze jemy malo miesa, i jesli w ogole to jagniecina i czasem kurczak z wolnego wybiegu, krewetki. Duzo warzy i potraw wegetarianskich, curry itd, ryzu basmati. Niewiele pieczywa (to ja jestm najabardziej za chlebem sie okazuje 🙂 )
Moge tylko zmienic siebie, wiem to, jak jedna tutaj z dziewczyn napisala ze po codziennym jedzeniu owsianek syn tez zaczal je jesc. Tylo ze ja jem dopiero w pracy, przygotowuje rano dla nas oboje, wiec mnie nie widzi. Bardzo dziekuje za rady zeby odpuscic, tak zrobie. Po co robic wiecej problemow.
Bede kontynuowac jak dotychczas bo cieszy mnie robienie mu smiesznych przekasek do szkoly z warzywami itd, moze uda mi sie jak podrosnie i bedzie juz do szkoly chodzil gotowac te nalesniki czy robic salatki na zimno dla siebie i dla niego.
Te choroby mnie dobijaja bo znam dzieci dokola ktre sa szczepione i jedza wszystko czyli typowa diete, i nie choruja jakos szczegolnie czesto, niektore nawet rzadziej niz moj syn. w tym roku zdazyl juz zalapac zapalenie spojowek, bostonke, trzydniowke i z malych przeziebien. Ale rzeczywiscie przechodzi wszystko dosc dobrze, szybko dochodzi do siebie i jesli musze zostac z nim w domu to jeden dzien wystarczy, czasem dwa, i moze wracac do przedszkola.
Nigdy tez nie podawalam mu zadnych probiotykow, uznalam ze karmienie piersia wystarczy (syn do dzis jeszcze ssie, ale mleka nie ma juz od ponad roku). Szukam wiec dobrego probiotyku i bede podawac algi w lunchboxach, moze to tez pomoze 🙂
Przybijam piatke i Tobie Noemi tez
Agnieszko przecież wspaniale go karmisz. To, że choruje teraz to naprawdę nie przejmuj się tym. Myśl tak – każda choroba to oczyszczenie z toksyn. Skoro w trzy dni potrafi się z nią uporać to super! Teraz jako dziecko jeśli przechoruje te choroby to w przyszłości będzie odporniejsze. Nigdy nie porównuj się z innymi dziećmi. To nie ma sensu.
Musisz wyluzować, bezwzględnie. Bo jeśli tego nie zrobisz to zdrowe odżywianie nie ma sensu bo stres Was zniszczy.
Pamiętaj że przykład idzie z góry. Biszkopty piecz sama, ciasta piecz sama kiedy masz czas a jak nie masz to szukaj zdrowych zamienników. Jestem pewna że dasz radę, ale z uśmiechem zawsze do tego podchodź. Widać ze przyjemność sprawia Ci zdrowe gotowanie i tego się trzymaj:)
Hejka, a nasze przedszkolne menu daje rade 🙂 co prawda chleb jest codziennie ( w domu unikamy pszenicy), ale reszta jest calkiem ok:) Panie kucharki same gotują, pieczą. Proste produkty, warzywa, owoce. Galaretki czy musy- robia sami. Jogurty – naturalne z owocami sami, ciasta, ciasteczka sami. Nie używają białego cukru. Moje dzieci sa na diecie bezlecznej – dostaja mleko roślinne (bez problemu ).Zobaczcie same na rozpiskę 🙂 dodam ze przedszkole jest panstwowe i karmi 470 dzieci!
15.10.2018
ŚNIADANIE
ZUPA
DESER
II DANIE
Płatki jęczmienne na mleku(mleko, gluten), chleb pszenny z masłem(mleko, gluten), ser twarogowy z łososiem i cebulką (ryba, mleko), ziarna dyni prażonej do posypania, biała rzodkiew do pochrupania, herbata owocowa słodzona miodem.
Krem brokułowy zabielany mlekiem(seler, mleko)jabłko.
Ciastko owsiane z owocami suszonymi ( gluten, mleko, jajko), mleczko cynamonowe(mleko).
Kasza jęczmienna(gluten), kotlet mielony z mięsa wieprzowego(jajko, gluten) ,surówka z marchewki i groszku zielonego(mleko), sok tłoczony jabłko wiśnia.
16.10.2018
ŚNIADANIE
ZUPA
DESER
II DANIE
Musli z owocami suszonymi i płatkami migdałowymi(mleko, gluten), bułka weka z masłem(mleko, gluten), jajko (jajko), szczypiorek do posypania, dip jogurtowo-pomidorowy(mleko), burak czerwony do pochrupania, herbata owocowa słodzona miodem.
Zupa krupnik z kaszy gryczanej z ziemniakami(seler), gruszka.
Budyń śmietankowy(mleko, gluten), polewa malinowa,
Makaron z kapustą kiszoną i mięsem wieprzowym(gluten) , banan, kompot owocowy.
17.10.2018
ŚNIADANIE
ZUPA
DESER
II DANIE
Szwedzki stół: chleb razowy i graham masłem( mleko, gluten), pasztet z grochu (gluten, jajko)– wyrób własny , plasterek szynki pieczonej w przyprawach-wyrób własny), sałata zielona, ogórek, kakao (mleko),
Zupa barszcz ukraiński (seler, mleko), winogron.
Koktajl wiśniowy(mleko), wafel ryżowy.
Knedle ze śliwkami(gluten, jajko), sok tłoczony jabłko cynamon.
18.10.2018
ŚNIADANIE
ZUPA
DESER
II DANIE
Kasza kukurydziana na mleku(mleko), chleb wieloziarnisty z masłem(mleko, gluten),pasta z sera żółtego i jajka(mleko, jajko), ćwiartka pomidora, herbata owocowa.
Zupa jarzynowa z cukinią , zabielana mlekiem, koperek zielony do posypania(seler), brzoskwinia.
Chałka z masłem i miodem, (mleko, gluten), bawarka(mleko).
Ziemniaki, udko duszone w ziołach, surówka z kapusty zasmażanej z jabłkiem, (mleko),kompot owocowy, gruszka.
19.10.2018
ŚNIADANIE
ZUPA
DESER
II DANIE
Chleb sezamowy z masłem(mleko, gluten), ½ kromki orkiszowego z masłem, sałatka jarzynowa(seler, mleko, jajko), listek sałaty, kawa inka na mleku(mleko, gluten).
Zupa grochowa z ziemniakami(seler), natka pietruszki do posypania, jabłko.
Szarlotka mąki pełnoziarnistej(mleko, jajko, gluten(mleko) wafel ryżowy.
Penne z łososiem, kopru włoskiego, szczypiorku w sosie śmietankowym(ryba, mleko, gluten) , surówka z kapusty pekińskiej, papryki i kukurydzy z oliwą z oliwek, sok tłoczony jabłko rabarbar.
Faktycznie w porównaniu z tym, które ja pokazałam to niebo a ziemia. I to w państwowym przedszkolu. Jestem pod wrażeniem. Choć oczywiście trochę zmian bym wprowadziła 🙂 ale jest burak do pochrupania, sałata zielona, szarlotka razowa, herbata z miodem, rzodkiew – naprawdę super. W każdym przedszkolu tak powinno być.
Hej Noemi,
Gdzie można ściągnąć twoją książkę “Zdrowe jedzenie na 7 dni w tygodniu” ?
Pozdrawiam,
Sasza
Hej Sasza, zapisz się na Newsletter na stronie bloga – po prawej powinno być (lub Ci wyskoczy samo, żeby się zapisać), a dostaniesz z automatu. Jakby był jakiś problem, to daj znać. Serdeczności!
Kochana, czy możesz podpowiedzieć źródło? Nie ufam samym najlejkom „bio” 🙁
Noemi, Twój blog jest super, tyle cennych wiadomości. Ale nie wiem, czy wiesz, że obecnie kukurydza jest – tak jak pszenica – GMO?
Dzięki! Kukurydzę można spożywać tylko ekologiczną oczywiście. Buziaki!