Niemal z dnia na dzień, odra, ze zwykłej choroby zakaźnej wieku dziecięcego urosła do miana śmiertelnej infekcji. Naszymi jedynymi wybawcami z tej strasznej choroby stały się koncerny farmaceutyczne z ich wspaniałą ofertą szeroko dostępnych a wręcz obowiązkowych szczepień.

Jednak prawda jest trochę inna …

Prawda jest taka, że odra oraz inne infekcje wieku dziecięcego mogą faktycznie chronić przed chorobami realnie zagrażającymi życiu, takimi jak rak czy choroby serca

Nie tak dawno temu, zakażenia odrą uznawano za normalny immunologiczny rytuał, przez który przechodziło większość dzieci. Amerykańska organizacja CDC (Centers for Disease Control and Prevention) nadal identyfikuje każdą osobę urodzoną przed 1957 rokiem jako odporną na odrę dzięki naturalnej ekspozycji na tego wirusa w dzieciństwie.

Pół wieku temu odra w mediach była prezentowana jak zwykła choroba, budząca raczej uśmiech niż śmiertelny strach jaki powoduje dziś. Ten irracjonalny lęk spowodował, że po wybuchu epidemii w kalifornijskim Disneylandzie prawo stanu Kalifornia dotyczące szczepień zostało tak zaostrzone, że teraz obowiązkowo każde dziecko musi być zaszczepione jeśli chce korzystać z publicznego szkolnictwa i nie ma żadnych wyjątków. Jeśli nie szczepisz dziecka musisz je sam uczyć w domu – co swoją drogą pewnie jedno i drugie wyjdzie mu na lepsze. Ale nie wszyscy mają takie możliwości. Dobrze, że w Polsce prawo nie jest tak restrykcyjne.

Jak to się stało, że odra ze zwykłej choroby, być może niezbędnej wręcz w dzieciństwie, zamieniła się w chorobę śmiertelną?

Po pierwsze, szczepionka przeciw odrze zawodzi i to od wielu lat. Widzimy to na całym świecie od połowy lat 80. Często odra wywoływana jest przez szczepienia same w sobie. W Chinach na przykład „wyszczepialność” populacji na odrę wynosi 99%, ale nie chroni ich to przed epidemiami odry. Zamiast obwinić za wybuchy epidemii odry ich prawdziwego winowajcę – czyli nieskuteczne szczepienia – przemysł szczepionkowy, rządy i mainstreamowe media (wszystkie w jakimś stopniu finansowo powiązane) jednostronnie obwiniają ofiarę, wmuszając w nią więcej kolejnych szczepionek, ponieważ te pierwsze nie są wystarczająco skuteczne.

Błędne koło

Głębsza prawda jest taka, że szczepienia nie są tożsame z uodparnianiem na daną chorobę

W rzeczywistości z odrą jest wręcz przeciwnie – żywe szczepionki MMR zarażają zdrowe osoby łatwo przenoszonymi wirusami, którym właśnie mają zapobiec. I o dziwo zostało to potwierdzone badaniami ufundowanymi przez nikogo innego jak właśnie WHO, Merck i CDC.

Być może najważniejszą rzeczą jaką trzeba przyznać, jest to, że „teoria zarazka” umarła, a bez jej założeń cała koncepcja szczepień nie ma racji bytu. Odkrycie roli mikrobiomu w naszym organizmie, który jest bardziej liczny niż nasze własne eukariotyczne komórki, a także ważnego wpływu wirusów na ludzki genom (do 13% naszego genomu ma wirusowe pochodzenie) podważa teorię, że zarazki są naszym głównym wrogiem, przeciwko którym musi toczyć się wojna. Ta logika jest nie do utrzymania i musi upaść. Bo jeśli „oni” są bardziej w „nas”, to znaczy, że to jesteśmy my sami.

Dlaczego musimy spojrzeć na odrę przez inny pryzmat?

W rzeczywistości, powinniśmy docenić korzyści zdrowotne z niej płynące

Ekspozycja na odrę w dzieciństwie może chronić w późniejszym życiu nie tylko przeciwko odrze, ale również innym chorobom, które wymagają odpowiedniego uodpornienia organizmu poprzez przejście przez naturalne infekcje, późniejszą homeostazę oraz optymalizację naszych naturalnych mechanizmów obronnych.

Badania wskazują, że takie choroby jak malaria, czy białaczka są bardziej łagodne u osób które przechodziły odrę.

Badania opublikowane w czasopiśmie dotyczącym miażdżycy (Atherosclerosis) pod tytułem „Związek odry i świnki z chorobami układu sercowo-naczyniowego, The Japan Collaborative Cohort (JACC) Study”. Z badań tych wynika, że ​​zakażenie wirusem odry i świnki (szczególnie w przypadku obu infekcji) jest związane z mniejszym ryzykiem śmiertelności chorób sercowo-naczyniowych.

Miałaś w dzieciństwie odrę lub świnkę, a najlepiej obie te choroby? Świetnie, ryzyko zejścia na zawał znacznie zmalało.

Autorzy badania przedstawili następujący mechanizm:

Zasugerowano, że infekcja może mieć wpływ pozytywny lub negatywny na choroby sercowo-naczyniowe. Czyli z jednej strony zapalenie spowodowane patogenami takimi jak Chlamydia pneumonia czy wirus herpes simplex mogą przyśpieszać miażdżycę. Z drugiej strony osoby cierpiące na te infekcje w dzieciństwie mogą być chronione przed miażdżycą.

Możliwym wyjaśnieniem tego zjawiska jest „Hipoteza higieniczna”. Poprawa higieny zmniejsza szanse na infekcje, które są niezbędne do prawidłowego rozwoju układu odpornościowego. Osłabiony układ immunologiczny prowadzi do spadku produkcji, jak również inaktywacji komórek T, które kontrolują równowagę komórek pomocniczych T typu Th1 i Th2. W rezultacie, stan zapalny w ścianie tętnicy, nie jest dobrze kontrolowany, co prowadzi do rozwoju miażdżycy tętnic.

Dlatego osoby, które przebyły infekcje są w mniejszym stopniu narażone na ryzyko chorób układu krążenia oraz chorób miażdżycowych, takie jak w szczególności udar i zawał serca, w porównaniu do osób bez wcześniejszych infekcji. Jednak, obecnie tylko jedno badanie retrospektywne z małą liczbą uczestników sugeruje, że infekcje wirusowe i bakteryjne mogą chronić przed chorobami układu krążenia.

Oczywiście, jeśli hipoteza higieniczna jest prawdziwa, tłumiąc naturalne zakaźne choroby poprzez wprowadzanie dożylnie szczepionek wraz z całym szeregiem substancji pomocniczych i biologicznych, do których nasz organizm nie przywykł, doprowadzamy do zaburzenia równowagi immunologicznej organizmu i jego dysfunkcji.

Może to mieć szerokie skutki uboczne, także wpływ na choroby sercowo-naczyniowe.

Jedno jest pewne. Badania na temat potencjalnych korzyści zdrowotnych odry, pokazują, że nie jest to śmiertelna choroba. Takie podejście do odry służy jedynie koncernom farmaceutycznym, które czerpią korzyści ze szczepionek jednocześnie zagrażając integralności naszego organizmu.

Swego czasu dzieci uczestniczyły w odra-party, jak dzisiaj ich starsze koleżanki w botoks-party. Jednak o ile to drugie jest ogólnie akceptowane w mainstreamowych kręgach, bowiem wszelkie nakłucia z chemikaliami są mile widziane, o tyle odra-party bez strzykawek, konsekwentnie zostało całkowicie wyparte przez kolejną turę szczepień „ochronnych”.

Źródła:

GreenMedInfo.com


Noemi Demi

Blog Noemi Demi to znacznie więcej niż zwykły blog,          to inspiracja do działania, do wyboru tego co najlepsze dla Ciebie i Twojego dziecka, do zamieszania Ci w głowie i do zmian, jeśli tylko odważysz się wprowadzić je w życie.


DISCLAIMER:

Moje artykuły to osobiste przemyślenia na temat szeroko pojętej tematyki zdrowotnej na bazie informacji z jak najlepiej wybranych źródeł oraz własnego doświadczenia. Nie zastępują profesjonalnej porady lekarskiej. Pamiętaj – o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich dzieci decydujesz Ty sama.

Komentarze (12)

  1. Może jeszcze warto tu dodać, ze układ immunologiczny, jak każdy układ i organ w ciele człowieka, należy ćwiczyć. I tak mięśnie ćwiczymy biegając, tak układ immunologiczny ćwiczymy chorując, bo w ten sposób uczy się on radzić sobie z patogenami i powstaje pamięć immunologiczna, która zostaje na trwałe, a szczepionki trzeba „odświeżać”. Ja w dzieciństwie byłam szczepiona na wszystko co wówczas było obowiązkowe, a i tak chorowałam na wszystkie dziecięce choroby zakaźne.
    I jeszcze jedno mnie rozbraja, wciąż to ostatnio słyszę: „szczepionka może i nie uchroni przed zachorowaniem, ale na pewno łagodniej tę chorobę dziecko będzie przechodzić”. A przecież sposób „przechodzenia” łagodnego czy nie zwykle zależy od stanu ogólnego organizmu i sytuacji w jelitach. Eh…

    1. Tak, bardzo wartościowy komentarz. I masz rację co do tego ostatniego. Swoją drogą co to za szczepionka, że można zachorować. Jakaż jest wtedy jej skuteczność?

  2. Hej,
    ja moze troche nie w temacie.
    Kazdego dnia planuje sobie, ze wezme sie za siebie, ze jutro od rana woda na czczco, potem szejk zielony no i sport. I co wstaje rano i z automatu kawa i cos slodkiego albo ewentualnie banan do kawy. Chce schudnac ruszyc sie, ale nie mam sily isc pobiegac, nie chce mi sie totalnie. Nie moge sie przelamac. Masakra jaskas…
    Jak ja mam miec dzieci i byc przykladem skoro, sama daje ciala.
    Dlaczego nie potrafie sie zmobilozowac i zyc tak jak bym chciala, tak jak piszesz TY, czy Pepsi.
    Jak to jest Noemi….

    1. Hej Ina, po pierwsze nie dołuj się. Zaakceptuj stan rzeczy jaki jest. Pokochaj siebie taką jaka jesteś. Pomyśl sobie, że są ludzie dla których jesteś niedoścignionym ideałem. Ale tak w ogóle nie ma co się porównywać z innymi. Już sama Twoja świadomość, że woda na czczo (z cytrynką) i zielony szejk są zdrowe – to już bardzo dużo. A banan do kawy to jeszcze nic złego. Zastanawiam się co lepsze – małe kroczki czy od razu rzucenie się na głęboką wodę? Znasz siebie lepiej niż ja. Dla mnie zawsze lepsza jest totalna zmiana od razu. Wolę nie jeść czekolady w ogóle niż zjeść jedną małą kosteczkę :). Pierwsza rada – wyrzuć z domu wszystko czego nie chcesz jeść, a raczej czego według Ciebie nie powinnaś jeść. Jak nie ma w domu nic słodkiego to nie kusi. Po drugie – jakby ludziom tak się chciało biegać jak im się nie chce – to mielibyśmy tłumy biegaczy. Dawno temu bieganie wydawało mi się potwornie nudne. Zaczynałam tak w ogóle od chodzenia, które potem stało się nudne i przerodziło się w bieganie, a bieganie – jak już Cię wciągnie – to zobaczysz, że uzależni. Pozytywnie. Ale jak nie lubisz biegać to może właśnie zacznij od szybkich spacerów, może jazda na rowerze, może pływanie? Jest ogromna ilość możliwości. Nie musisz od razu przygotowywać się do maratonu. Po trzecie – nie od jutra – bo to wieczne nigdy, tylko od teraz, od tej chwili. Spontanicznie wychodzisz z domu w trampkach na spacer i wracasz lekkim truchtem :). I pijesz zielonego szejka teraz. Działanie teraz to podstawa osiągnięcia każdego celu, najbardziej nawet odległego. Oczywiście najłatwiej zmobilizować się jeśli masz coś w planach (np. swój ślub, ważną imprezę na której chcesz oczarować swojego byłego – żeby żałował, nowe bikini na wakacje, ulubione jeansy w przyszły wtorek itp.). Więc może nie masz przed oczami tego swojego celu? Będziesz musiała coś wymyślić – jak powiedział w książce mądry łoś, który bał się zostać królem lasu. A co do dzieci – to jak się pojawią, automatycznie będziesz starała się pokazywać im to co najlepsze. To naprawdę dobra motywacja. Ale jak pojawią się dzieci – to czas dla Ciebie samej znika, albo przynajmniej kurczy się. Więc korzystaj kochana teraz ile możesz, rób to co lubisz, dbaj o siebie i kochaj. Całuję Cię i trzymam kciuki, że zaraz stukniemy się zielonym szejkiem i spotkamy gdzieś w lesie na spacerobieganiu 🙂

  3. ooooooooooooooooo Kochana bardzo Ci dziekuje, musze poczytac sobie pare razy Twoj komentarz to to mi bedzie latwiej sie zmobilizowac.
    A co do dzieci to chyba sie nie zdecyduje jednak, bo ja jak nocy nie przespie to czuje sie jak zombie, a co tu mowa o wstawaniu pare razy na noc, wogole mam slaba odpornosc wiec chyba nie bede sie w to pakowac.
    Sciskam Cie i do popisania kolejnego.

  4. Noemi moja kochana :* mój 2miesieczny synek przeziębił się od starszego…..jestem załamana.Co ja mam jemu podawać jak on taki malutki jest ;(
    Ide jutro do naturopatki ale zanim to co ja mam jemu podawać? Jak postępować?

    1. Hej Kama, woda morska do noska (w sprayu) i odsysanie (najlepiej kupić w aptece taki sprzęt do odsysania odkurzaczem – jest najlepszy), inhalacje z 0,25% roztworu wody utlenionej (10 porcji wody destylowanej i 1 porcja wody utlenionej 3%). Można też podać witaminę C liposomalną. Ale z takim maleństwem to musisz koniecznie iść do lekarza. Mam nadzieję, że naturopata coś dobrego wymyśli. Duuuużo zdrowia do Was! <3

  5. Hej Noemi. Moja 3 letnia córeczka ma bardzo nie świeży oddech z rana. Zeby ma zdrowe, nie je mleka, a jak była karmiona piersią to nie było takiego problemu. Czy czegoś jej brakuje np.probiotykow?

    1. Hej Bio pomidore, jeśli to tylko rano, a nie przez cały dzień, to ja bym się nie przejmowała. Kto ma świeży oddech po całej nocy? Tylko dziecię karmione piersią, rzeczywiście wtedy zawsze ślicznie dziecku pachnie z buzi.
      Trzeba pomagać dziecku myć zęby, bo samo może nie umyć tak dokładnie, trzeba myć też język (oczywiście organiczną pastą bez fluoru), dobrze też robi płukanie (rano i wieczorem przez 10-15 minut) ust olejem kokosowym – a następnie wyplucie go (w żadnym wypadku nie należy połykać). Można też rozcieńczyć 1 łyżkę octu jabłkowego w szklance wody i dać dziecku do wypicia przed spożyciem posiłku lub do wypłukania tym roztworem gardła przez 10 sekund po posiłku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zamknij
Zamknij
Zaloguj się
Zamknij
Koszyk (0)

Brak produktów w koszyku. Brak produktów w koszyku.